Myśl wyrachowana: Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze… swojego Syna
Trzy lata temu byłem w Jerozolimie. Jak w amoku chodziłem po Bazylice Grobu Pańskiego. Pękając od wzruszeń, trafiłem do kaplicy Adama. To niewielkie pomieszczenie u stóp Golgoty. Rzadko tam zachodzą pielgrzymi. Ja jednak długo tam siedziałem. Myślałem o tradycji, która już w chrześcijańskiej starożytności kazała Golgotę uważać za miejsce pochówku naszego praojca. Widać tam szczelinę, która miała powstać wskutek trzęsienia ziemi w chwili śmierci Jezusa. Starożytni twierdzili, że krew „drugiego Adama”, czyli Mesjasza, spłynęła wtedy na czaszkę pierwszego Adama. Nieposłuszny Bogu został obmyty krwią posłusznego. Symbolika taka, że ciarki chodzą po grzbiecie.
Aż tu nagle wchodzi grupa Polaków. Przewodnik beznamiętnym głosem mówi: „Według legendy, tu był pochowany pierwszy człowiek Adam. Ale to nieprawda”. Ludzie rozejrzeli się obojętnie i poszli. A ja pomyślałem: „Skąd ty, chłopie, wiesz, że nieprawda?”. Zauważyliście, że Bóg bardzo lubi symbole? Operując tym, co nazywamy przypadkami, aranżuje łaski w sposób nieprzypadkowy. Cała historia zbawienia to ciąg symboli. Izraelici w niewoli oznaczyli krwią baranka bez skazy swoje domy. Uchroniło ich to przed mieczem anioła śmierci. Ale działając według wskazówek Mojżesza, nie mieli pojęcia, dlaczego ma być baranek, czemu bez skazy, z jakiej przyczyny nie należy mu łamać kości i po co te ceregiele z krwią. Nie mieli pojęcia, dlaczego przeznaczona im Ziemia Obiecana to obszar nad małym Jordanem, a nie nad dostojnym Nilem czy wielkim Eufratem. Nie wiedzieli, dlaczego wybranym przez Boga miastem ma być akurat Jerozolima. Nie kojarzyli, dlaczego to tam właśnie, jeszcze za Abrahama, król Melchizedek złożył ofiarę dziwnie przypominającą Mszę. I tak dalej. A gdy „czas się wypełnił”, Maryja z Józefem nie rozumieli pewnie, dlaczego spis ludności wypadł akurat w Betlejem i w tak niedogodnym czasie.
W Chrystusie symbole nabrały sensu. Skoro Mesjasz miał się narodzić w Mieście Dawida, dlaczego nie miałby umrzeć na grobie Adama? To Jezus okazał się barankiem bez skazy, którego kości nie były łamane. To Jego krew ocala życie tych, którzy się nią osłonili. Bóg nie działa przypadkowo. Nie przypadkiem akurat w Krakowie zmarła niepozorna zakonnica Faustyna Kowalska i nie przypadkiem w tym samym mieście mieszkał niejaki Karol Wojtyła. I akurat on przejął się przesłaniem miłosierdzia Bożego. Gdy został papieżem, wyniósł Faustynę na ołtarze i ustanowił święto Miłosierdzia Bożego jako nadzwyczajny ratunek dla świata. I zmarł w wigilię tego święta. Czy to nie dowód, że Bóg nie opuścił naszego świata? Choć wzmaga się szaleństwo, coraz obficiej płynie krew z Golgoty. Jedyne, co trzeba zrobić, to zaufać w ciemno, jak Izraelici, gdy smarowali krwią baranka odrzwia domów. Trzeba będzie nieraz zrobić coś tak głupiego, jak Noe, gdy budował statek na suchym lądzie. Ale nic innego nie możemy Bogu dać od siebie, jak tylko zaufanie. Jezus już poniósł należną nam karę i jedyne, co możemy Bogu ofiarować, to Ciało i Krew Jego najmilszego Syna, a Pana naszego, na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak