Myśl wyrachowana: Ludzie mówią „Panie, nie jestem godzien”, ale biada im to powiedzieć
Silvio Berlusconi zabłysnął niedawno pytaniem skierowanym podczas Mszy św. do biskupa. – Kiedy wreszcie zmienicie regułę, która zabrania nam przyjmować Komunię? – wypalił z pierwszej ławki. Włoski premier nie może przystępować do sakramentów, bo jest rozwiedziony i powtórnie żonaty. Jego wyskok wpisuje się w nagłaśniany przez media postulat, żeby „wreszcie Kościół dopuścił rozwiedzionych do Komunii”. – Jest dla nas bardzo przykre, że Kościół uniemożliwia nam udział w sakramentach – mówi „Gazecie Wyborczej” pani Joanna, żyjąca z panem Robertem „na cywilnym”.
„Kościół nam uniemożliwia” – jak to pasuje do współczesnej mentalności, która każe widzieć winnych wszędzie, tylko nie w sobie. To nie Kościół zamyka osobom żyjącym w związkach niesakramentalnych dostęp do Komunii. Oni sami go sobie zamykają. Nie rozwodem, bo czasem człowiek, choć chce, nie zdoła utrzymać swojego małżeństwa. Drogę do sakramentów zamyka ponowny związek. A zamyka nie z powodu widzimisię hierarchów, tylko dlatego, że to grzech przeciw wierności małżeńskiej. Bo małżeństwo sakramentalne trwa mimo rozwodu. Pan Berlusconi, mimo że uchodzi za męża pani Weroniki, w dalszym ciągu jest mężem pani Carli Elwiry, i w dalszym ciągu zdradza tę pierwszą z tą drugą.
Teraz takie czasy, że każde wiarołomstwo zbywa się hasłem „to nie takie proste”. Życie w stanie łaski uświęcającej „nie jest takie proste”, ale przyjmowanie Komunii bez stanu łaski ma być proste. Tylko czekać na skargi do stosownego rzecznika, że Kościół dyskryminuje, bo odmawia ludziom Pana Jezusa. Ale to właśnie ten Pan Jezus powiedział: „Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo” Mk 10, 11–12.
Czy coś tu brzmi niejasno? Powtórne małżeństwo, gdy żyje małżonek, jest cudzołóstwem. Kto trwa w stanie grzechu, nie deklarując gotowości poprawy, nie może dostać rozgrzeszenia. Tym bardziej więc nie może przystępować do Komunii, bo ściągnąłby na siebie jeszcze grzech świętokradztwa.
Gdyby rozmaitym „Berlusconim” wolno było przystępować do Komunii, konsekwentnie należałoby dopuścić do stołu Pańskiego wszystkich „konkubentów” i inne pary, włącznie z homoseksualnymi. Komunia nie służy do udowadniania, że wszystko jest w porządku, gdy nie jest w porządku. Gdyby Kościół dopuścił do Komunii osoby żyjące w grzechu, moglibyśmy zapomnieć o czymś takim, jak nierozerwalność małżeństwa. Chrystusa przyjmuje się nie po to, żeby nie odstawać od reszty, tylko po to, żeby On przemieniał nasze życie. A jak ma przemieniać, gdy to my dyktujemy Mu warunki? Znam osoby żyjące w związkach niesakramentalnych. Mam wśród nich nawet przyjaciół. Ale oni wiedzą, że ponoszą konsekwencje własnych wyborów. Tęsknią za Jezusem, ale nie zgłaszają do Niego roszczeń. Myślę, że prędzej czy później Jezus znajdzie dla nich rozwiązanie. Ale to będzie wynik Jego miłosierdzia, a nie ich życzeń i pretensji. Bo kto chce Pana Jezusa przyjąć do serca, najpierw musi Jego naukę przyjąć do wiadomości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak