Myśl wyrachowana: Kto pojmuje żonę lub męża, rzadko pojmuje celibat.
Ktoś rozpuścił wieści, że na synodzie w Rzymie mówi się o zniesieniu celibatu duchownych. – Na razie o tym tylko się dyskutuje, ale gdy zaczyna się dyskusja, zmiany na pewno przyjdą – powiedziała błyskotliwie dziennikarka w telewizji.
Prawda. Często tak jest, bo gdy w Holandii czy Szwecji zaczną dyskutować o małżeństwach ludzi z kozami, to z pewnością za parę lat będą tam mieli sklepy z modą ślubną dla trzody chlewnej.
W Kościele jednak jest inaczej. W XV wieku „dyskutowało się” o wyższości soboru nad biskupem Rzymu. A jednak z tej dyskusji nic nie wyszło i zamiast zmniejszenia władzy papieża, doszło do czegoś przeciwnego. I chwała Bogu, bo doświadczenia innych Kościołów chrześcijańskich pokazują, jak zgubna byłaby dla katolicyzmu taka „demokracja”. Ich doświadczenia również wskazują na to, że małżeństwa duchownych niczego nie poprawiają. Nawet przeciwnie. Prawosławni znacznie wyżej cenią żyjących w celibacie zakonników, niż popów z popichami na karku. Protestanci zaś nie mają czego bardziej cenić, bo nie mają wyboru.
Krytycy celibatu zazwyczaj jednym tchem piętnują bogactwo księży. No to niech sobie uświadomią, że po zniesieniu celibatu nie wystarczyłaby złotówka rzucona łaskawie raz w tygodniu na tacę. A każdą plebanię trzeba by rozbudować. To jednak najmniej istotna sprawa. „Wielu kapłanów odczuwa boleśnie brak życia z kobietą” – napisała mi pewna czytelniczka. Zapewne. Podobnie jak wielu żonatych mężczyzn boleśnie odczuwa brak życia bez kobiety.
Tak to jest, że żaden człowiek nie może mieć wszystkiego. Dlatego ludzie wzajemnie zazdroszczą sobie zajmowanej pozycji, stanu, talentu – wszystko w myśl hasła „tam jest dobrze, gdzie nas nie ma”. Gdy Pan Jezus mówił o tych, co „dla królestwa niebieskiego zostali bezżenni”, zakończył wymownym: „Kto może pojąć, niech pojmuje”. Najwyraźniej nie każdy może, bo nie każdy ma dar celibatu. Często ma za to inny – bycia w małżeństwie. To też nie jest łatwe. A bywają małżeństwa, które z przyczyn zdrowotnych jednej ze stron muszą pozostawać w praktycznym celibacie całymi latami, jeśli nie do końca życia. Tylko kto powiedział, że w życiu musi być łatwo? Każde zobowiązanie do wierności kosztuje, ale ten koszt – gdy człowiek chce być wierny – pokrywa Bóg.
Ponieważ wielu nie dotrzymuje wierności własnym zobowiązaniom, kłuje ich w oczy cudza wierność. Z lubością więc wynajdują przykłady odstępstw od celibatu. Celibat jest znakiem sprzeciwu zwłaszcza dziś, gdy lansuje się tezę, że wszystko się człowiekowi należy, wszystko mu wolno, a ofiarę można ponieść jedynie na noszach. Komu się wydaje, że Kościół pójdzie za światem, będzie zawiedziony. Nie może być inaczej, bo Kościołem kieruje Duch Święty, a On ma jakby inny pogląd na rzeczywistość. Cokolwiek więc w przyszłości Kościół postanowi, nie będzie to ukłon w stronę ludzkiego egoizmu.
Kto więc, zamiast zmieniać siebie, wygląda zmian w Kościele, niech się lepiej zajmie, na przykład, majsterkowaniem. To też daje dużo satysfakcji, a znacznie mniej powodów do rozczarowań.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak franku@goscniedzielny.pl