Chciałbym nawiązać do tego, co napisał redaktor Franciszek Kucharczak („Człowieku orientuj się” GN 18/2009) o tym, jak to panna Prejean miała pewne zwycięstwo w konkursie Miss Ameryka, a została zdyskwalifikowana za swoje tradycyjne poglądy na temat małżeństwa.
Mam wrażenie, że robi się z niej prawie męczennicę za swoje poglądy, i może w jakimś stopniu tak jest. W końcu coś straciła (szansę na karierę i zarobienie dużych pieniędzy), choć zyskała na popularności przynajmniej w niektórych kręgach. Nie wiem jednak, czy ktoś zadał pytanie, czy dziewczyna o tradycyjnych poglądach, czyli ceniąca małżeństwo, rodzinę i swoje ciało, powinna w ogóle brać udział w tego rodzaju konkursach, które są targowiskiem próżności.
Czemu ma służyć publiczne pokazywanie się facetom w strojach bikini, rozbudzających (nie ma co ukrywać) ich pożądliwość. Na pewno ma to służyć zdobyciu wielkich pieniędzy, zrobieniu kariery i zdobyciu popularności. Gdyby tak zapytać o motywy udziału panny Prejean w takim konkursie, to okazałoby się, że głównym motywem jej udziału nie było w pierwszej kolejności dawanie świadectwa, ale właśnie pieniądze i kariera.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Malerczyk, Katowice