Z ogromnym zadowoleniem przeczytałem artykuł „Jak sprzedać Polskę?” (GN 18/2008), opowiadający o nowoczesnych formach promowania patriotyzmu.
Jako członek grupy rekonstrukcji historycznych, a także pełniący obowiązki drużynowego w harcerstwie cieszę się, że arcynudne akademie szkolne nie są już jedyną formą propagowania postaw patriotycznych. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na istniejące tu zagrożenie, mianowicie na utożsamianie patriotyzmu z mniej lub bardziej atrakcyjną nauką historii.
Znajomość historii swojego kraju to tylko jeden z wielu czynników kształtujących postawę szacunku do ojczyzny (choć jeden z ważniejszych). Niestety, poprzestając na samej historii, można wpaść w pułapkę sprowadzenia patriotyzmu do sfery symboli i wzniosłych haseł. Innym zagrożeniem takiego pojmowania patriotyzmu jest fałszywe i pełne pesymizmu myślenie w stylu „kiedyś to było lepiej, a teraz...”.
Mam wrażenie, że propagowanie patriotyzmu powinno zawierać w sobie więcej elementów pracy nad tym, co jest tu i teraz, a także nieść ze sobą bardziej optymistyczne przesłanie. Przykładem może być wiele amerykańskich filmów – nawet tych patetycznych, nierzadko zawierających wątki militarne – jest tam zawsze ukryte przesłanie, że „America is the best”. Takiej właśnie postawy oczekiwałbym od młodego pokolenia patriotów XXI wieku.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jan Wierzbicki, Pionki