Przeczytałam artykuł w GN nr 18/2008 pt: „Demograficzne samobójstwo”. Nie zgadzam się z tym, że w Polsce wielodzietność kojarzy się z ciemnogrodem. Jeszcze za czasów liceum postanowiłyśmy z koleżankami, że chcemy mieć dużo dzieci, bo my byłyśmy jedynaczkami.
Teraz jesteśmy po studiach, niektóre z nas powychodziły za mąż. Wczoraj dowiedziałam się, że moja koleżanka jest w ciąży. Myślałam, że się ucieszy, jednak jest załamana, bo nie ma pracy. Martwi się, jak sobie poradzą. Rozmawiałam z moim chłopakiem o tym, że chciałabym mieć dużo dzieci. Jego reakcja była następująca: „Fajnie, ale za co je wyżywimy?”. I gdzie tu ciemnogród? Mnie się wydaje, że w Polsce jest raczej problem braku pieniędzy.
Chętnie bym nie pracowała, zajmowała się domem i wychowywaniem dzieci. Nawet rola przysłowiowej kury domowej by mi odpowiadała. Jednak rzadko w Polsce zdarza się rodzina, w której pracuje tylko mąż i stać go na utrzymanie domu, żony oraz dzieci. Są ludzie, którzy chcą mieć rodziny pełne dzieci, ale sy-tuacja finansowa im to uniemożliwia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Michalina Nowak