Z zaciekawieniem, ale i z mieszanymi uczuciami przeczytałem artykuł ks. Artura Stopki pt. „Gdy ksiądz nie czeka” w GN nr 34
Bazując na powierzchownych wypowiedziach Polaków, którzy dopiero co znaleźli się za granicą, i na kilku anegdotach polskich księży, którzy nigdy nie byli dłużej z posługą duszpasterską na tzw. Zachodzie, Kościół katolicki w Niemczech i innych państwach Europy Zachodniej wygląda tak, jakby nie funkcjonował tam KKK, a w szczególności sakrament pokuty. Winę za ten stan rzeczy ponoszą jakoby księża, bo rzekomo nie chce im się siedzieć w konfesjonale. Spędziłem w Niemczech w sumie 32 lata i wiem, że sprawa jest nieco bardziej skomplikowana.
W krajach Europy Zachodniej parafia jest ścisłą wspólnotą, ludzie znają się osobiście, parafie nie są tak liczne jak w Polsce. Posługa w konfesjonale odbywa się nieco inaczej, bo po prostu nie ma tłumów wiernych. Odbywa się albo na osobistą prośbę, np. przed lub po Mszy, albo u proboszcza, a często w sanktuariach dużych miast czy w kościołach pielgrzymkowych. Obok konfesjonału umieszczona jest tabliczka z nazwiskiem spowiednika i dzwonek, po naciśnięciu którego wychodzi tenże ksiądz. Widziałem kościoły z kilkoma dzwonkami i takie z jednym. Penitent potrzebujący spowiednika jest w stanie dotrzeć do księdza. Rozumiem opory Polaka, ale to są osobiste trudności, z którymi musi sobie poradzić na obczyźnie. Może powinien też uwzględnić sprawy wiary i religii, i sposób funkcjonowania Kościoła w danym kraju przed wyjazdem. Dziwi mnie, że ksiądz nie wspomniał ani słowem o tym, że od dziesięcioleci funkcjonuje polskie duszpasterstwo za granicą, praktycznie na całym świecie. Jako Polska Rada Duszpasterska Europy Zachodniej podlega ono polskiemu episkopatowi z bp. Ryszardem Karpińskim na czele.
Wspomniany w artykule Przemek, będący od dwóch lat w Niemczech, zadał sobie trud wysłania maila do księdza do Polski nt. braku możliwości spowiedzi, a gdyby wrzucił na Google hasło „Polska Misja Katolicka”, dostałby kilkadziesiąt adresów w samych Niemczech z nazwami kościołów, dniami i godzinami liturgii. Kosztuje to 10 do 20 sekund. Nie widzę również problemu w uczestniczeniu w coniedzielnej Mszy św. choćby w parafii lokalnej, bo przecież znajomość języka jest konieczna, aby w tym kraju żyć i pracować. Do spowiedzi kilkakrotnie w roku można udać się do najbliższej Polskiej Misji Katolickiej lub zaplanować ją na czas pobytu w Polsce u rodziny. Na marginesie pragnę zauważyć, iż co roku pismo „Nasze Słowo”, wydawane przez PMK w Würzburgu, zamieszcza na swych łamach dodatek ze wspomnianymi informacjami dotyczącymi adresów i wszelkich koniecznych danych polskich misji w Niemczech.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ryszard Rzędkowski, Augsburg, Bawaria