Jestem katechetką z wieloletnim stażem pracy (19 lat), nauczycielem dyplomowanym. Obserwuję ostatnio brak zainteresowania ze strony wielu rodziców postawą ich dzieci na lekcjach religii.
Problem narasta w klasie III gimnazjum. Kiedy zbliża się bierzmowanie, rodzice pełni obaw, iż dziecko może nie zostać dopuszczone do bierzmowania, atakują katechetę, obwiniając go o zaistniałą sytuację. Bywa, że rodzic przychodzi do dyrektora szkoły i podważa kompetencje katechety. Najczęściej czyni to rodzic, którego katecheta nie widział przez 3 lata katechizacji. Uczniowie często opowiadają rodzicom rzeczy niezgodne z prawdą, rodzice zaś bezgranicznie ufają swoim dzieciom i nie konfrontują sprawy z drugą stroną, co prowadzi do niesłusznych osądów.
Sytuacja zawsze się poprawia, gdy dziecko widzi, iż rodzic jest zainteresowany jego zachowaniem na religii. W swojej długoletniej pracy katechetycznej odbyłam wiele serdecznych i konstruktywnych rozmów z rodzicami. Wspólnie da się opracować taką strategię, aby poprawić sytuację. Zadaniem katechetów jest przecież pomagać rodzicom w wychowaniu ich pociech, wskazywać drogę budowania swojego życia na skale, którą jest Chrystus.
My, katecheci, jesteśmy przygotowani do pracy z dziećmi i młodzieżą, staramy się być świadkami Chrystusa. Drodzy Rodzice! Katecheci nie chcą skrzywdzić waszych dzieci, chcą im wskazać najlepsze wartości, na których zbudują szczęśliwe życie. Rozmawiajcie z katechetami na temat swoich dzieci i ich problemów w okresie dojrzewania. Jeżeli współpraca rodzic–katecheta będzie się pomyślnie układała, to przyniesie dobre owoce. Przecież na tym nam wszystkim zależy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Genowefa Szymura