Bardzo mnie boli, że w naszej małej wiosce zanika tradycja śpiewania nabożeństw pod krzyżem. Ten zwyczaj datuje się od 1932 roku. Odkąd pamiętam, chodziliśmy każdego dnia z moim rodzeństwem i babcią pod krzyż, aby się pomodlić.
Później były wspólne zabawy i gra w piłkę. Babcia zmarła, a siostry się wyprowadziły po zamążpójściu. Wiem, że podczas tych nabożeństw rodziła się moja pobożność maryjna. Dzisiaj tak u nas cicho i pusto, choć więcej jest dzieci, a młodzież śpiewa w scholi. Wczoraj z wielką radością, wraz z moją mamą, bratem i ciocią, zaśpiewaliśmy litanię i kilka pieśni pod naszym starym krzyżem. Nawet jeśli nikt się do nas nie przyłączy, to my postanowiliśmy przychodzić tu codziennie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agnieszka, Szczucice