Odwiedzając Kościół lub sanktuarium, w którym widzi się powieszone wota, mamy świadomość, że ktoś nam pomaga. Zastanawiamy się, ile to ludzi zostało uzdrowionych lub pocieszonych właśnie tutaj. W ubiegłym roku miałam dwie operacje oczu.
Bardzo się ich bałam, ale licząc na pomoc Boską i lekarzy, miałam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Serdecznie modliłam się do Matki Boskiej z Lourdes, której figura znajduje się w jednym z krakowskich kościołów. Operacje przebiegły pomyślnie. Ponieważ nauczono mnie, że nie tylko prosi się, ale i dziękuje, pojechałam więc do Krakowa, aby tam złożyć podziękowanie i pozłacane srebrne serduszko jako wotum. Księdzu, który mnie zagadnął, wyjaśniłam dlaczego właśnie tutaj daję wotum i podziękowanie.
Dołączyłam też pisemne podziękowanie do przeczytania w czasie nowenny do Matki Boskiej. Od księdza usłyszałam: „Siostra, która zajmuje się przygotowaniem ołtarza, o ile nie zapomni, da księdzu do przeczytania podziękowanie, ale wotami zajmuje się inny pan i, o ile znajdzie miejsce, to serduszko powiesi”. Po tych słowach wyszłam, czując gorycz, smutek i żal, a tak bardzo cieszyłam się, że spełniłam swoje przyrzeczenie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krystyna (nazwisko i adres znane redakcji)