Spodziewamy się, że w 2023 r. tempo wzrostu PKB zwolni do nieco poniżej 1 proc., choć - jak wskazała listopadowa aktualizacja projekcji NBP - nie można też wykluczyć scenariusza recesyjnego - napisał w czwartkowym komentarzu główny ekonomista PZU Dawid Pachucki.
"Widzimy ryzyko, że czwarty kwartał może przynieść stagnację wzrostu gospodarczego w Polsce, a w kontekście ostatniego zaostrzenia napięć geopolitycznych nawet spadek PKB w ujęciu kwartalnym. W kontekście bardzo dobrych wyników naszej gospodarki w pierwszych trzech kwartałach, a zwłaszcza w pierwszym kwartale tego roku, średnioroczny wzrost PKB w 2022 może być bliski 4,5 proc." - napisał w czwartkowym komentarzu główny ekonomista PZU Dawid Pachucki.
Dodał, że w roku 2023 spodziewane jest głębsze spowolnienie, co wynika m.in. z gorszych prognoz dla największych partnerów handlowych naszego kraju. Komisja Europejska w listopadowej aktualizacji swoich projekcji założyła, że w 2023 r. wzrost PKB w strefie euro, będącej największym partnerem handlowym Polski, wyniesie zaledwie 0,3 proc. wobec 3,2 proc. w tym roku.
"() w przypadku Polski, spodziewamy się, że w 2023 r. tempo wzrostu PKB zwolni do nieco poniżej 1 proc., choć jak wskazała listopadowa aktualizacja projekcji NBP, z 50-procentowym prawdopodobieństwem nie można też wykluczyć scenariusza recesyjnego, tj. spadku PKB w Polsce o 0,3 proc." - prognozuje główny ekonomista PZU.
W jego ocenie niski wzrost gospodarczy, będący efektem silnego spowolnienia popytu krajowego, "domknie na przełomie 2022-2023 lukę popytową w Polsce", co obniży presję na wzrost cen.
"Wprawdzie początek roku 2023, w związku z efektami niskiej bazy z 2022 r. i zapowiedzianym przez rząd częściowym odwróceniem zmian VAT w tarczy antyinflacyjnej, może przynieść jeszcze lekkie przyspieszenie inflacji, od marca powinna już ona zacząć hamować, a w drugiej połowie przyszłego roku to hamowanie może nawet przyspieszyć" - ocenił Dawid Pachucki.
Dodał, że w tym okresie przyszłego roku ujawnią się efekty spadających ostatnio - i to także w kontraktach rocznych - cen energii elektrycznej. Te wprawdzie, licząc w ujęciu rocznym, są wciąż wyższe niż w roku 2021, jednak obecne tendencje sugerują, że w II połowie 2023 r. dynamika cen energii zacznie wygasać.
Czytaj także:
"Niskie ceny energii i stopy procentowe prawdopodobnie odeszły na dłuższy czas w przeszłość"
"Komisja Europejska w swoich najnowszych prognozach zakłada nawet, że spadek inflacji cen energii w trakcie 2023 r., w 2024 r. przerodzi się w deflację tych cen. Potencjał do tego jest ogromny" - stwierdził ekonomista PZU. "Wzrosty cen komponentów +energia+ w inflacji konsumpcyjnej i producenckiej w krajach Unii Europejskiej w tym roku były dwu-, a nawet trzycyfrowe (w Danii sięgały blisko 250 proc. dla składowej +energia+ w PPI). Ostatnie miesiące przynoszą jednak zmianę trendów" - dodał Pachucki.