Adwent 2010 – Najważniejsze jest, co Bóg mówi każdemu z nas osobiście przez słowa Pisma – mówi Zbigniew Nosowski w rozmowie z Jarosławem Dudałą.
Jarosław Dudała: W prawie każdym polskim domu jest Biblia – najczęściej tak bardzo szanowana, że… nieużywana. W Pana domu też?
Zbigniew Nosowski: – Zależy, który egzemplarz! (śmiech) Bo każdy z nas ma swój i są jeszcze takie bardziej uroczyste. Mamy też różne przekłady, żeby móc pewne rzeczy porównywać. Więc niektóre egzemplarze są bardziej „sczytane”, a inne mniej.
Czy w domu czytacie Biblię wspólnie?
– Nie. To jest zadanie każdej osoby indywidualnie. Chyba że przy okazji świąt albo wspólnej modlitwy. Generalnie mamy jednak przekonane, że spotkanie ze słowem Bożym to sfera bardzo osobista.
A gdy Pana dzieci były małe, czytał im Pan Pismo Święte?
– Nasze córki na Biblii uczyły się czytać. To była taka Biblia dla dzieci – wydanie z obrazkami. Na niej uczyły się sylabizować.
Ma Pan swoją metodę czytania Pisma Świętego?
– W tej chwili moją metodą jest sięganie do czytań mszalnych. To metoda regularna i stała. Inna jest upragniona, ale nie realizowana, więc lepiej o niej nie mówić…
Skoro jednak już Pan zaczął…
– Mam na myśli czytanie np. Księgi Izajasza w Adwencie czy Księgi Jeremiasza w Wielkim Poście. Ale to mi nie wychodzi.
Dlaczego?
– Powodem jest mój aktywizm. Ale czy wypada, żebym w tym miejscu opowiadał o swoich grzechach? Powiem tylko, żeby być uczciwym, że Biblii w moim ręku i w sercu jest mniej, niż powinno, i mniej, niżbym chciał.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny "Więzi", w "Gościu Niedzielnym" rozważa słowo Boże przewidziane w liturgii na sobotę