Adwent 2008 - II Niedziela Adwentu. O upadkach, wypadkach i płaczącym czterdziestym rozbójniku z o. Stanisławem Jaroszem rozmawia Marcin Jakimowicz
Marcin Jakimowicz: Pierwsze przymierze: Abraham pada na ziemię, otacza go noc, czuje, że umiera. Drugie przymierze: zmaltretowany Jezus trzykrotnie pada pod krzyżem. Czy Bóg nie może wybierać bardziej sielankowych scenariuszy?
O. Stanisław Jarosz: – Widocznie nie… Moje życiowe upadki były konieczne. Inaczej Pan Bóg by mnie nie złamał. Kiedyś jechałem w Warszawie autobusem. Ktoś zapytał: Stanisław, a jaki jest twój krzyż? Uśmiechnąłem się od ucha do ucha: Nie mam krzyża. Jestem zdrowy, zadowolony z siebie, wszystko mi się układa. Wtedy ta osoba zdziwiła się: To w czym jesteś podobny do Jezusa? Zamurowało mnie. Słyszałem mnóstwo razy, że Bóg jest miłością, ale nie brałem tego do siebie. Tak, kocha! Wszystkich dokoła, ale nie mnie! Ja na tę miłość nie zasługuję. Dziś największą prawdą mojego życia jest to, że Bóg kocha grzesznika. Umarł za żabę, jaką jestem. Zmartwychwstał, by mnie usprawiedliwić. Gdy zetknąłem się z Odnową w Duchu Świętym, „Jezus cię kocha” było jak dzień dobry… Mnie skręcało. Nie mogłem tego słuchać. Aż w końcu dotarło do mnie, że Bóg naprawdę mnie kocha. Nie dlatego, że jestem w stanie wypełnić przykazania (bo nie jestem w stanie). Bóg mnie kocha, po prostu. Da mi Ducha takiej mocy, że nie będę musiał grzeszyć. Nie będę zabijał, nie będę kradł, nie będę cudzołożył. Będę szczęśliwy nawet w płaczu. Na pogrzebie bliskich mi osób bardzo bolało mnie serce, ściskało mi gardło, ale czułem wielki pokój.
Nawrócenie Pawła nie było sielanką. Padł na ziemię, stracił wzrok. Leżał rozłożony na łopatki.
– Myślę, że jego nawrócenie zaczęło się już w chwili męczeństwa św. Szczepana. Stał, przyglądał się, a Szczepan modlił się za tych, którzy go kamienowali. Jeśli ktoś modli się za zabójców, to nie wierzę, by Bóg takiej modlitwy nie wysłuchał! Szczepan wołał: widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego stojącego po prawicy Ojca. Ktoś zwrócił mi uwagę, że postawa stojąca jest dla żydów postawą modlitwy. Jezus stał, wstawiał się za Szczepanem i jego zabójcami. Ze śmierci męczennika czynił świętą liturgię. Myślę, że to właśnie spowodowało nawrócenie Pawła. To było ziarenko, z którego wyrosło drzewo.
Paweł pod Damaszkiem stracił wszystko. „Piękna katastrofa”. Łatwo powiedzieć…
– Stracił naprawdę wszystko. Stracił „swoich”, dom, przyjaciół. Stał się wyklęty przez tych, których kochał. Synagoga wykluczała tych, którzy odchodzili; to wedle Prawa Mojżeszowego ogromny grzech. Podobnie jak w chrześcijaństwie apostazja. Paweł znalazł się w pułapce. Wszystkie możliwości zablokowane. Powrotu nie ma: most wysadzony. Co miał powiedzieć? Że mu się przewidziało? Gdzie iść? Co zrobić? Pozostawało siedzieć w milczeniu.
Siedzisz i nic nie mówisz. Brak ci słów. Pozostaje tylko spuścić głowę. Dobrze, jeżeli w tym wszystkim masz słowo o miłości Boga, która otwiera groby.
– Gdy zginął mój współbrat, kleryk (byłem wówczas wychowawcą kleryków), jeden z biskupów powiedział: – Nie stawiaj pytań: „Dlaczego?”. Nie jesteś Panem Bogiem. Bardzo mi to pomogło. Coraz rzadziej stawiałem sobie pytanie: Dlaczego właśnie ja miałem tak pokręconą drogę ? Odpowiadało mi Słowo Boże: Stało się to dla mojego pouczenia. Przy moim charakterku i grzechach musiałem przeżyć takie trzęsienie ziemi. Długo ćwiczyłem się w roli Indianina. Kamienna twarz, twardziel. Ktoś kiedyś powiedział mi: Stanisław, jak będziesz tak stawał z kamienną twarzą, to ktoś, kto będzie chciał cię uderzyć, a zobaczy, że to nie robi na tobie wrażenia, to po pierwsze będzie brał coraz większy kaliber i głębiej wchodził w swój grzech, a po drugie będzie coraz bardziej cię nienawidził. A ty przez to, że będziesz taki opancerzony, nie dasz mu szansy na nawrócenie. Bo gdyby ta osoba zobaczyła, jaką dziurę w sercu ci wyrywa, byłaby w stanie uznać swój grzech.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz