Drzwi zamknięte dla bliźniego są zamknięte także dla Boga. Przebaczenie to jedyne wyjście ze świata podejrzeń, odwetu, nienawiści. – Ile razy mam przebaczyć, czy aż 7 razy? – pytamy ze św. Piotrem. – Nie 7, ale 77 razy, czyli zawsze – mówi Jezus.
Odnaleziony niedawno album z prywatnymi zdjęciami hitlerowskich zbrodniarzy z Auschwitz robi wstrząsające wrażenie (GN nr 40). Uśmiechnięci, zrelaksowani, zwyczajni mężczyźni i kobiety „po pracy”, na górskiej wycieczce czy przy choince. To dowód na to, że człowiek może opanować do perfekcji sztukę ucieczki od winy. Utrata poczucia grzechu i wieczne samousprawiedliwianie to zjawiska dziś powszechne. „Nieraz kanonizujemy się wewnętrznie, wyręczając Kościół. Szybsza i łatwiejsza jest nasza autokanonizacja” – pisał ironicznie kard. Wyszyński. – Masz prawo do psychicznego komfortu, wszystko jest OK, nie zadręczaj się wyrzutami sumienia – podpowiadają dyżurni psychologowie. Świat znajduje tysiące sposobów, by uwolnić nas od winy. Wiara mówi: tylko Bóg ma moc rozgrzeszenia człowieka.
Nie uciekaj od prawdy o sobie. Bóg zna twoje ciemności i może cię od nich uwolnić. Tylko ON. Syn marnotrawny po powrocie z grzesznej eskapady nie próbował się usprawiedliwiać, że tak jakoś wyszło, że młodość musi się wyszumieć, że przecież dziś wszyscy… itd. Zawołał skruszony: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem” (Łk 15,21). Czuł się winny, ale miał cichą nadzieję, że ojciec mu wybaczy. Modlitwa Pańska każe nam widzieć siebie nie tylko w gronie dzieci Bożych, ale i wśród potomków Adama i Ewy, grzesznych buntowników. Szczera modlitwa: „Odpuść nam nasze winy” zakłada dostrzeganie własnego grzechu oraz nadzieję złożoną w Bożym miłosierdziu. Do tych dwóch warunków dochodzi i trzeci, czasami najtrudniejszy do spełnienia: przebaczenie tym, którzy wyrządzili nam krzywdę.
Zło musi się wypalić
Codziennie powtarzana prośba: „odpuść nam nasze winy” zaprasza człowieka do rachunku sumienia. Jeśli potrafię nazwać po imieniu zło, którego się dopuściłem, to słowa: „odpuść nam nasze winy” nabierają ciężaru, są bardziej konkretne, szczere. Proszę Boga o przebaczenie, bo wiem, że mam za co Go przepraszać. Boże przebaczenie dociera do nas przez sakramenty Kościoła. To jest podstawowy kanał, którym płynie Boże miłosierdzie. Dlatego wezwanie: „odpuść nam nasze winy” przypomina też o spowiedzi, zaprasza do korzystania z tego sakramentu. Wyznając grzechy w konfesjonale, składam je u stóp Chrystusa z prośbą o przebaczenie.
Papież Benedykt XVI, komentując Modlitwę Pańską, zwraca uwagę, że Boże przebaczenie wiąże się z tajemnicą Krzyża Chrystusa. To z krzyża rozlega się przejmujące wołanie Jezusa: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34). „Zło żyje w tysięcznych postaciach. Miłość ma tylko jedną postać: Twój Syn” – papież przywołuje zdanie Reinholda Schneidera. Wyjaśnia, że to na krzyżu Jezusa doszło do uzdrawiającej przemiany zła w dobro. Tego człowiek nie mógłby dokonać o własnych siłach. Dlatego właśnie Pan „obarczył się naszym cierpieniem i dźwigał nasze boleści”, „był przebity za nasze grzechy i zdruzgotany za nasze winy”, „w Jego ranach jest nasze uzdrowienie” (Iz 53,4–6). Całe ludzkie zło wypaliło się w ogniu szalonej miłości Boga. Stąd płynie moc do naszej wewnętrznej przemiany, do przebaczenia naszym największym nawet winowajcom. Siła przebaczenia objawia się w człowieku, który nawiązuje wspólnotę z Tym, który poniósł ciężar nas wszystkich. Jeśli pozwolę Jezusowi, by obmył moje stopy, wtedy i ja będę potrafił Go naśladować.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Katecheza VI - "Modlitwa jak chleb"