Jego śmierć była jak pieczęć potwierdzająca dokonane dzieło. Życie spełnione i wierne aż po ostatnie „Amen”. Umierający Jan Paweł II mógł bez wątpienia powtórzyć za Ukrzyżowanym: „Wykonało się!”.
Ostatnie słowa Jezusa – ostatnie słowa Jana Pawła II. Czy wolno pozwolić sobie na takie zestawienie? Wolno, a może nawet trzeba. Papież powtarzał przecież, że człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa. Tym bardziej tego człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa.
Jakie życie, taka śmierć
Umieranie Jana Pawła II było i pozostanie doświadczeniem bardzo osobistym dla wielu ludzi na całym świecie, nie tylko dla wierzących. Pewnie dlatego, że Papież z Polski miał niezwykły dar komunikacji. Budował osobistą więź. Nawet kiedy spotykał się z ludźmi w tłumach, nawiązywał kontakt z każdą osobą. Kiedy stałem na Placu św. Piotra wpatrzony w okna pokoju Papieża, miałem wrażenie, jakbym był tuż obok niego. Drugim uczuciem było poczucie jedności z wszystkimi, którzy są obok mnie, a także dalej w Polsce i na całym świecie. Byliśmy razem, jak rodzina żegnająca ukochanego Ojca. Aż żal, że te chwile jedności, zwłaszcza wśród Polaków są tak rzadkie. Pomimo ogromnej medialności tego wydarzenia, uszanowana została intymność śmierci. Bezpośrednich świadków ostatnich chwil Papieża było niewielu. Najbliżsi współpracownicy, przyjaciele. Pod krzyżem Chrystusa stało także niewielu, a przecież ta śmierć miała znaczenie uniwersalne. Śmierć Papieża poruszyła świat. Zostawiła ślad nie tylko w emocjach, łzach, wzruszeniu, ale doprowadziła wielu do przemiany życia, do nawrócenia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz