We wtorek 8 listopada rozpoczęły się w Stanach Zjednoczonych częściowe wybory do Izby Reprezentantów i Senatu, w których – według znawców tematu – znacząca, jeśli nie kluczową rolę może odegrać elektorat katolicki. Kierując się tymi przesłankami konserwatywna organizacja katolicka „Catholic Vote” (Głosowanie Katolickie) rozpoczęła kampanię na rzecz m.in. niegłosowania na tych kandydatów, którzy „tylko nazywają siebie katolikami, ale ich programy są w istocie sprzeczne z nauką Kościoła”.
Materiały na ten tematem po angielsku i hiszpańsku są rozsyłane elektronicznie i pocztą do katolików zwłaszcza w stanach Pensylwania, Iowa, Michigan, Arizona, Teksas i Newada. Organizacja podkreśla w nich m.in., że „wyborcy-katolicy maja prawo wiedzieć, którzy kandydaci stoja za nimi w zakresie prawa rodziców do wychowania swych dzieci”. Wyjaśniono, iż chodzi zwłaszcza o wprowadzanie do niektórych programów szkolnych ideologii gender a zarazem o odsuwanie rodziców od możliwości wpływania na te programy.
Kandydaci Partii Demokratycznej, szczególnie Mark Kelly w Arizonie, Catherine Cortez Masto w Newadzie, Tim Ryan w Ohio i inni „działają na rzecz pozbawienia rodziców praw do decydowania o przyszłości własnych dzieci”. Organizacja zauważyła, że ludzie ci „nazywają siebie katolikami, ale propagują politykę przeciwną nauczaniu Kościoła katolickiego, co zasługuje na krytykę”.
Na sprzeciw rodzicow wobec narzucania genderyzmu w szkolach zwrócił ostatnio uwagę nawet uchodzący za „postępowy” dziennik „New York Times”. Przeprowadzone przez pismo badania pokazały, iż znaczna większość zarejestrowanych wyborców jest „zdecydowanie” lub „częściowo” przeciwna „pouczaniu przez nauczycieli uczniów w takich sprawach jak «orientacja seksualna» czy «tożsamość płciowa»”.
Problem dotyczy zresztą także samego „katolickiego” prezydenta Joe Bidena, który – jak się obecnie okazuje – nie cieszy się dużym poparciem wśród katolików. Zdaniem prezesa „Catholic Vote” Briana Burcha szefa państwa „być może popierają «wyborcy postępowi», ale jego akcepacja dla programów proaborcyjnych i ideologii gender wpłynie zapewne negatywnie na głosy wielu innych katolików z tzw. wyborczego środka”.
Z kolei z najnowszych badań przeprowadzanych przez ośrodek EWT News and Real Clear Opinion Research wynika, że 58,4 proc. wyborców katolickich uważa, iż Biden nie powinien kandydować w następnych wyborach. Przeciwnego zdania jest ok. 22,2 proc. katolikow (w tym 7 proc. białych, 28 proc. pochodzenia latynoskiego i 94 proc. Afroamerykanów). Sondaż tego samego ośrodka z lipca br. wykazał, iż 63,3 proc. pytanych uważa, że również Donald Trump nie powinien już ubiegać się o prezydenturę w 2024, podczas gdy odmienne zdanie ma jedynie 26,7 proc. wyborców.
Dyrektor EWTN News Matthew Bunson uważa, że „katolicy to elektorat, który historycznie się zmienia. Ale wśród osób praktykujących rośnie sprzeciw wobec obecnej administracji, maleje też poparcie dla niej ze strony wyborców pochodzenia latynoskiego”. Tymczasem to właśnie oni „mogą w istocie zdecydować, kto będzie wpływał nadal na amerykańską politykę w Izbie Reprezentantów i w Senacie” – twierdzi Bunson.
Istniejąca od 2000 r. organizacja świeckich katolików „Catholic Vote” stawia sobie za cel „wpływanie na to, aby do władzy dochodzili kandydaci – katolicy, działający w duchu katolickiej nauki społecznej i budowania dobra wspólnego”.