'Gloryfikacja Krzyża', olej na blasze, ok. 1605, Państwowy Instytut Sztuki, Frankfurt nad Menem
Na barokowe kompozycje często patrzymy jak na przeładowane ozdobami ornamenty. Łatwiej dostrzegamy formę niż treść. W pamięci zostaje nam tłum postaci, gra kolorów i świateł. Rzadko zastanawiamy się, co chciał nam powiedzieć artysta sprzed czterystu lat...
Widzimy przed sobą raj. Ten tłum ludzi to święci. A w centrum znajduje się krzyż – stale przypominający o ofierze Jezusa Chrystusa.
Dzieło Adama Elsheimera, mimo pozornego chaosu, ma klarowną kompozycję. Święci adorujący krzyż są usytuowani wokół niego i podzieleni na grupy. Po prawej widzimy proroków ze Starego Testamentu: Mojżesza, Abrahama, Dawida. Nieco niżej siedzi na rybie Jonasz. Po lewej, w siostrzanym uścisku, Katarzyna i Maria Magdalena.
Na pierwszym planie można też rozpoznać papieża Grzegorza, Hieronima, Ambrożego, Augustyna i męczenników: Sebastiana, Szczepana, Wawrzyńca. Są też, w tle, Apostołowie i Ewangeliści.
Ważne rzeczy dzieją się również na drugim planie. U stóp krzyża siedzi personifikacja wiary. Towarzyszą jej słabo widoczne anioły trzymające atrybuty Męki Pańskiej. Jeśli uważnie się przyjrzymy, dostrzeżemy też ponad krzyżem scenę koronacji Najświętszej Maryi Panny.
„Gloryfikację Krzyża” uczeni uważają za najlepsze dzieło Elsheimera. Godna podziwu jest logika kompozycji. Artysta osiągnął ją, mimo że trudno znaleźć większy kawałek obrazu, na którym nie znajdowałaby się jakaś postać. Puste przestrzenie między poszczególnymi grupami świętych wypełniają anioły. Ale właśnie krzyż w kompozycji Elsheimera pełni taką rolę, jaką winien pełnić w naszej duchowości. Jest jej kręgosłupem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszek Śliwa