Donald Tusk rozpoczyna najważniejszą polityczną misję swego życia. Kim jest polityk, który będzie nami rządził?
Jego biografia nie jest tak egzotyczna, jak imię, ale z pewnością to życiorys ciekawy, pełen niespodziewanych zwrotów. Ma za sobą lata pracy fizycznej, ale i przynależność do „klasy próżniaczej”, jak sam określał siebie i swych kolegów senatorów.
Chłopak spod stoczni
Jego przyjaciele zwracają uwagę, że ukształtowało go dzieciństwo spędzone w ubogim domu czynszowym, położonym w centrum Gdańska. Z dachu domu doskonale widać było teren Stoczni Lenina. Gdy w grudniu 1970 r. rozpoczęły się strajki, a później władza zaczęła strzelać do robotników, Tusk z bliska przyglądał się tamtemu dramatowi. To ukształtowało jego ocenę władzy ludowej na całe życie. Późniejsze wybory tylko to pierwsze doświadczenie potwierdzały. Zwłaszcza udział w krakowskich „czarnych” juwenaliach w 1977 r. po śmierci Stanisława Pyjasa, kiedy wszedł w środowisko studenckiego ruchu oporu.
Urodził się w 1957 r. w rodzinie gdańsko-kaszubskiej. Ojciec był magazynierem, matka sekretarką w szpitalu. Imię Donald dostał po ojcu. Wymyśliła je babcia, jak głosi tradycja domowa, urzeczona jakimś amerykańskim gwiazdorem filmu niemego, którego oglądała w gdańskim fotoplastykonie. Ale są także inne wersje opowieści, jak babcia wpadła na to oryginalne imię. Jego dziadkowie z obu stron, a więc Tuskowie i Dawidowscy byli obywatelami Wolnego Miasta Gdańska. Tusk działał w polskich organizacjach, został aresztowany we wrześniu 1939 r. W 1940 r. osadzono go w obozie koncentracyjnym Stutthof k. Gdańska. Później został przewieziony do obozu w Neugame, gdzie przebywał do 1943 r. Po powrocie z obozu, jak wielu innych Kaszubów, Ślązaków czy Wielkopolan został latem 1944 r. przymusowo wcielony do Wehrmachtu, batalionu służby zastępczej, ale po kilku miesiącach dostał się do niewoli aliantów. Sprawa została nagłośniona w czasie kampanii prezydenckiej z negatywnym dla Tuska wydźwiękiem.
Jak wielu, Donald zachłysnął się wolnością, która w sierpniu 1980 r. rodziła się w stoczni. Był wówczas dziennikarzem pisma związkowego, a w stanie wojennym działaczem podziemnych struktur. W latach 80. przygarnął go Maciej Płażyński, który wraz z kolegami założył spółdzielnię pracy „Świetlik”, specjalizującą się w robotach na wysokości. Tusk malował m.in. wielkie chłodnie kominowe. Gdy nadarzyła się okazja, pod koniec lat 80. wyjechał na kilka miesięcy do Norwegii, gdzie pracował fizycznie. W 1989 r. wrócił do dziennikarstwa, współtworząc jeden z pierwszych prywatnych dzienników „Gazetę Gdańską”. Stąd było już blisko do wielkiej polityki, mandatu sejmowego, senatorskiego, pracy politycznej w Kongresie Liberalno-Demokratycznym, później w Unii Demokratycznej i jej mutacji Unii Wolności, wreszcie w Platformie Obywatelskiej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski