Na szczycie w Lizbonie szefowie krajów Unii Europejskiej uzgodnili treść traktatu reformującego. Zrobiono kolejny krok w stronę ponadnarodowego superpaństwa, ograniczającego kompetencje państw narodowych w wielu ważnych dziedzinach.
Traktat reformujący tylko w niewielkim stopniu różni się od traktatu konstytucyjnego, odrzuconego w referendach przez Francuzów i Holendrów, i formalnie złożonego do lamusa. Biurokracji brukselskiej udało się zmienić opakowanie, aby sprzedać stary towar jako nowy. Czy dzięki temu Unia Europejska będzie działała sprawniej, czas rozstrzygnie. Z pewnością wspólnota odchodzi od modelu demokracji akcentującego potrzebę poszukiwania rozwiązań wspólnych, wygodnych dla wszystkich, na rzecz utrwalania dominacji państw silniejszych. Decyzje będą więc zapadały być może sprawniej, ale czy z korzyścią dla nas?
Zmiany kosmetyczne
Traktat reformujący w istotny sposób umacnia Unię jako wspólny organizm polityczny, który będzie miał osobowość prawną, osobę koordynującą politykę zagraniczną, a także prezydenta. To nowy etap w dziejach integracji, która rozpoczęła się jako proces ekonomiczny, sprzyjający znoszeniu granic, barier celnych oraz kreujący wspólną walutę. Traktat reformujący tworzy zarys znacznie głębszej wspólnoty politycznej, konsekwentnie przejmującej szereg uprawnień państw narodowych. W dokumencie zrezygnowano z mało istotnych elementów formalnych, jak wspólna flaga czy hymn Unii. Jednocześnie zachowano wszystkie przepisy wzmacniające uprawnienia Brukseli w stosunku do państw narodowych, a także pakiet dwuznacznych obyczajowych propozycji, czyli Kartę Praw Podstawowych.
Hamulec z Joaniny
Polska delegacja wróciła z Lizbony zadowolona, ogłaszając, że udało się załatwić wszystkie nasze postulaty. Trudno jednak mówić o sukcesie, skoro ostatecznie powstał dokument oznaczający, że za kilka lat pozycja Polski w Unii będzie słabsza, aniżeli jest obecnie. Za 10 lat bowiem w Radzie Unii Europejskiej, głównym decyzyjnym organie Unii Europejskiej, zacznie obowiązywać system liczenia głosów według tzw. podwójnej większości, dla nas niekorzystny. Nie udało się także zwiększyć reprezentacji polskich eurodeputowanych w Parlamencie Europejskim.
Ich liczba będzie wynosiła 51, czyli pozostanie bez zmian. Polska uzyskała natomiast prawo do stałego obsadzenia jednego z trzech nowych stanowisk rzeczników generalnych w Trybunale Sprawiedliwości. Wynegocjowaliśmy także pożądany przez nas zapis o wspólnej polityce energetycznej oraz włączenie do traktatu reformującego tzw. mechanizmu z Joaniny, czyli zapisu umożliwiającego blokowanie decyzji podejmowanych w Unii. Dzięki temu nawet niewielka grupa państw, zamieszkanych przez jedną piątą mieszkańców Unii, będzie mogła wstrzymać niekorzystne decyzje Rady. Mechanizm z Joaniny zostanie zapisany w specjalnym protokole, towarzyszącym traktatowi reformującemu, a nie w deklaracji, jak zakładano poprzednio. To ważne, gdyż zmiana zapisów protokołu wymaga jednomyślnej decyzji członków UE, zaś zmiana deklaracji tylko zwykłej większości.
Bez Karty
Wiele środowisk, także nasza redakcja, zwracało uwagę na niebezpieczeństwa związane z projektem włączenia do traktatu Karty Praw Podstawowych, dokumentu forsowanego przez środowiska liberalne. Dokumentu pełnego sformułowań niejasnych, dających możliwość różnej interpretacji europejskim trybunałom. Ich wyrok może tworzyć nową kulturę prawną, także w dziedzinie wartości moralnych, obowiązującą w całej Unii. Strona polska ostatecznie przyłączyła się do tzw. protokołu brytyjskiego, który stanowić będzie integralną część traktatu. Oznacza to, że Karta będzie wprawdzie w Polsce obowiązywać, ale przy jej interpretacji przed sądami rozstrzygające będą normy prawa krajowego. To dobre rozwiązanie, które pozwala nam uniknąć sytuacji dwuznacznych, kiedy w delikatnych kwestiach mieliby decydować nie tylko Polacy, ale także instytucje w Brukseli.
Traktat zostanie podpisany 13 grudnia br., a następnie ratyfikowany w poszczególnych krajach członkowskich. Prawdopodobnie w krajach, które zaakceptowały wcześniej projekt traktatu konstytucyjnego, obecny dokument zostanie przyjęty automatycznie. W pozostałych krajach o jego losach zadecydują albo parlamenty, albo referendum.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski