Na ul. Rozbrat 44, w głównej siedzibie SLD, dzisiaj występującego pod szyldem Lewicy i Demokratów, czuło się mieszaną atmosferę. Działacze i sympatycy LiD-u nie kryli radości z odsunięcia braci Kaczyńskich od władzy.
– To koniec Kaczorów! – emocjonował się jeden z młodych działaczy. Ale co jakiś czas dało się słyszeć słowa o tym, „jak przerżnęliśmy” i „że to wszystko przez tę idiotyczną koalicję z demokratami”. To były najdelikatniejsze komentarze, jakimi podsumowano efekt końcowy niemrawej kampanii LiD. Nikt jednak nie odważył się na otwartą krytykę Kwaśniewskiego i Olejniczaka.
Gdy o 21.00 cisza wyborcza została przedłużona, tłum z sali bankietowej na IV piętrze błyskawicznie przeniósł się do bufetu na parterze. Młode dziewczyny robiły sobie zdjęcia z Joanną Senyszyn i Grzegorzem Napieralskim. Bronisław Geremek i Janusz Onyszkiewicz snuli się samotnie. Na schodach mignął były prezes TVP Robert Kwiatkowski, podejrzewany o udział w grupie trzymającej władzę. Młodzi działacze i wyżelowani członkowie młodzieżówek mieszali się w tłumie z typami o twarzach esbeków.
O godzinie 22.55 podano szacunkowe wyniki wyborów. Lewica i Demokraci otrzymali nieco ponad 12 proc. Radość na sali była umiarkowana. Spodziewano się 20-procentowego poparcia.
Im dalej od sceny, na której stali zadowoleni liderzy, tym oceny wyniku wyborczego partii były bardziej pesymistyczne. Marek Borowski, który uzyskał trzeci wynik w Warszawie, uspokajał. – Wynik LiD jest dla nas satysfakcjonujący. Nie widzę powodu, dla którego nie mielibyśmy się cieszyć.
Moja polityczna droga dobiegła końca – wyznał pod koniec swojego przemówienia Aleksander Kwaśniewski. – Polityka w człowieku jest do końca życia, ale człowiek nie może być w polityce całe życie – dodał. Były prezydent prosił dziennikarzy o uszanowanie jego prywatności, jednoznacznie nawiązując do swoich alkoholowych ekscesów, szeroko omawianych we wszystkich mediach. Rycerz na białym koniu okazał się główną przyczyną porażki wyborczej. A młody przewodniczący LiD papierowym liderem, który nie wzbudza przesadnego szacunku wśród swoich działaczy. Oto polska lewica A.D. 2007.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Artur Bazak