Zatrzymanie b. ministra spraw wewnętrznych oraz dwójki ważnych urzędników państwowych i niezwykle wpływowego biznesmena jest wydarzeniem przełomowym w całym ciągu wydarzeń, zapoczątkowanych dymisją wicepremiera Andrzeja Leppera.
Pokazuje bowiem, że w całej tej sprawie nie chodziło o zakulisowe rozgrywki polityczne, ale stanowczą próbę oczyszczenia państwa. Były minister spraw wewnętrznych i administracji Janusz Kaczmarek okazał się w świetle przedstawionych dowodów kłamcą, który na dodatek namawiał innych wysokich funkcjonariuszy państwa do składania pod przysięgą fałszywych zeznań.
Dyskwalifikuje go to całkowicie jako osobę publiczną i bardzo poważnie narusza wiarygodność jego zeznań przed sejmową komisją ds. służb specjalnych. Widać, że wszystko, co robił od chwili, gdy przestał być ministrem, było wyrachowaną grą, obliczoną na wywołanie kryzysu i zamętu politycznego w państwie, aby ocalić własną skórę.
Oczywiście nie oznacza to, że sprawy, o których mówił, nie powinny być wnikliwe zbadane. Z całą pewnością powinna w nowym parlamencie powstać sejmowa komisja śledcza, która wyjaśniłaby wszystkie wątki dotyczące działań prokuratury i służb specjalnych.
Droga do wyjaśnienia tego wiedzie jednak nie poprzez dalszy chaos w parlamencie i państwie, gdzie błyskawicznie będą zużywać się wszelkie autorytety, ale szybkie wybory. Opozycja zareagowała na wiadomość o zatrzymaniu Kaczmarka i kolegów niemądrze, używając wobec rządzących epitetów oraz porównań zupełnie niestosownych.
Nie mogę jednak nie odnotować, że słowa najbardziej brutalne padały nie ze strony twardej opozycji, Platformy czy SLD, ale z ust niedawnych koalicjantów – byłych wicepremierów Leppera i Giertycha. Jednak reakcja min. Ziobro, który na konferencji prasowej wprost zagroził, że znajdą się także haki na opozycję, wydaje się równie niestosowna.
Fakt, że później starał się sprawę wyjaśnić i przekonywać, co miał na myśli, niewiele zmienia. Zwłaszcza że to nie pierwszy wypadek, że gdy ten minister szybciej mówi, niż myśli. Nie można także zlekceważyć pytania, kto ponosi polityczną odpowiedzialność za awans tych ludzi i jakie wnioski muszą być z całej sprawy wyciągnięte dla dobra państwa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski - komentarz