Mit 6: Hiszpańska wojna domowa (1936–1939) była zamachem generała Franco na demokrację. Hiszpański Kościół wsparł moralnie frankistów, ogłaszając krucjatę przeciwko legalnym władzom republiki.
W rzeczywistości równolegle z buntem gen. Franco wybuchła lewicowa rewolucja, która praktycznie pozbawiła władzy legalny rząd republiki. Lewica zaczęła zresztą swą rewolucję już wcześniej, w 1934 r. Walki trwały wówczas dwa tygodnie i kosztowały życie 2 tys. ludzi. Po stłumieniu rewolucji sytuacja pozostała napięta. Morderstwa polityczne, strzelaniny na ulicach i podpalenia kościołów stały się codziennością. Gdyby nawet prawicowej rebelii nie było, demokracja w Hiszpanii i tak by upadła.
W 1936 r. rewolucjoniści w opanowanej przez siebie części Hiszpanii zamknęli wszystkie kościoły i oficjalnie zabronili odprawiania Mszy. Od wioski do wioski krążyły plutony egzekucyjne anarchistów, socjalistów i komunistów, urządzając polowanie na księży. Już w pierwszych miesiącach konfliktu zginęło ponad 6800 duchownych, w tym 13 biskupów. Śmierć czekała też świeckich, którzy próbowali ratować księży. Biskupi musieli więc wesprzeć gen. Franco, bo tylko on mógł ocalić hiszpańskich katolików przed całkowitym fizycznym unicestwieniem. Nie była to jednak „krucjata przeciwko legalnym władzom republiki”, bo one praktycznie przestały istnieć.
Siły tworzące lewicowy Front Ludowy łączyła wyłącznie wrogość do katolicyzmu oraz do Kościoła jako instytucji. Wszystko inne je dzieliło, do tego stopnia, że w czasie wojny wciąż wybuchały walki pomiędzy milicjami poszczególnych partii, a rząd praktycznie nie panował nad sytuacją. W tzw. strefie republikańskiej trwała permanentna rewolucja.
Analogicznie na prawicy jedynym łącznikiem była akceptacja Kościoła. Tam również dochodziło do sporów, przecinanych żelazną ręką gen. Franco. Zdawał on sobie sprawę, że zwycięstwo zapewni tylko jedność. Dlatego ostentacyjnie podkreślał katolicyzm rebelii, chętnie odwołując się do symboliki nowoczesnej krucjaty. Biskupi nie mieli jednak żadnego wpływu na jego rządy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszek Śliwa