Z dr. Krzysztofem Łęckim, socjologiem kultury, wykładowcą socjologii na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, rozmawia Tomasz Rożek.
Tomasz Rożek: Często korzysta Pan z internetu?
Krzysztof Łęcki: – Tak. Głównie wchodzę na portale informacyjne i korzystam z poczty internetowej. Dzięki internetowi kompletuję też tradycyjną, papierową bibliotekę. Wcześniej szperałem po antykwariatach, dzisiaj szukając książek, odwiedzam strony internetowe.
Czym dla socjologa kultury jest internet?
– I narzędziem, i problemem. Ja korzystam z tego narzędzia często, ale w zakresie raczej podstawowym. Ale z całą pewnością internet jest dla socjologów także problemem i tematem do badań. Przyznam, że czasami, przeglądając fora internetowe, myślę, że każdy socjolog powinien w takie miejsca zaglądać, czy tego chce, czy nie. No, może tylko powinien za to otrzymywać dodatek za pracę w szkodliwych warunkach (śmiech). Są duże części internetu, w których odsłania się taka postać społeczeństwa, która na co dzień jest przykryta warstewką kultury czy przynajmniej milczenia.
Internet jak zatłoczone chodnik i targowisko?
– To bardzo często – i mówię to z przykrością – wirtualna toaleta, gdzie bardzo różni ludzie, którzy z wielu powodów nie potrafią się wyjęzyczyć publicznie, albo nie są wysłuchiwani, zapisują swoje złote myśli. Zwykle nie są one złote, najczęściej zresztą nic nie mają wspólnego z myślą. Frustracje, agresja, inwektywy, poczucie humoru na poziomie rynsztoku – z którymi nie zawsze radzą sobie moderatorzy – to niestety znaczna część tego, na co w internecie się natykamy.
Przecież dzielenie się swoimi opiniami nie jest z gruntu złe.
– Ależ jest czymś pozytywnym! Tyle że mam wrażenie, iż w sieci jest sporo takich opinii, których nikt pod swoim nazwiskiem by nie wypowiedział. Mam wrażenie i nadzieję jednocześnie.
Czyli dopiero internet pokazuje, jacy jesteśmy naprawdę?
– To może zbyt wiele powiedziane. Internet to jednak m.in. kanał ujścia takich emocji, na które – i całe szczęście – nie ma miejsca w tzw. realu. Przynajmniej na razie. Powtarzam: internet jest narzędziem. Wszystko zależy od tego, z jaką wiedzą, z jaką mentalnością i kulturą człowiek do tego narzędzia podchodzi.
Można by sądzić, że internet ułatwia kontakty pomiędzy ludźmi. Ale ja mam wrażenie, że odzwyczaja nas od nich. Czy my coś przez to tracimy?
– Oczywiście, że tak. Zanika sztuka konwersacji. Internet, komunikatory, słuchawki w uchu i telefony. W czasach, w których wszystkie te środki mają rozmowę ułatwić, okazuje się, że coraz mnie ludzi umie rozmawiać. Może dlatego, że nie mają nic do powiedzenia? Proszę zauważyć, jak duży procent rozmów jest dzisiaj zdominowany przez funkcję fatyczną języka, jedynie podtrzymującą rozmowę. Ludzie tak sobie coś niby mówią, ale treści nie ma w tym żadnej. Świadczą o tym także znaczki, uśmiechnięte buźki, tzw. emotikony, które zastępują słowa czy nawet całe zwroty.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.