Na każde legalnie pobrane z sieci nagranie przypada aż 20 pirackich. Internauci nad Wisłą ściągają ponad 5 mln utworów… tygodniowo. Nad empetrójką głowią się nie tylko prawnicy, ale i spowiednicy.
Jammie Thomas-Rasset, 32-letnia kobieta z Minnesoty, ściągnęła sobie na domowy komputer 24 piosenki. Z jej głośników popłynęły dźwięki „Cryin” Aerosmith i „November Rain” Guns’N’Roses. Jak wielu internautów, udostępniła swe zbiory innym użytkownikom sieci. Historia podobna do milionów innych na świecie? Niezupełnie. Amerykance wytoczono proces. Sprawa ciągnęła się latami. 15 czerwca br. sędzia federalny uznał, że winna nielegalnego ściągania muzyki z internetu ma zapłacić gigantyczną sumę… 1,9 mln dolarów. Ściągniecie jednej piosenki kosztowało ją więcej niż wybudowanie domu. Prawnicy zatrudnieni przez potężne firmy fonograficzne argumentowali, że kobieta umożliwiła dostęp do pirackiej muzyki milionom użytkowników netu. Sprawa Jammie, prywatnie matki czworga dzieci, była pierwszą tego typu za oceanem. Adwokat kobiety przyznał, że jego klientka jest zaszokowana wysokością kary, tym bardziej że piosenki, które ściągnęła, były wycenione w internecie na… 99 centów. Jammie Thomas-Rasset zamierza odwołać się od wyroku do sądu wyższej instancji. Gigantyczna kara za nielegalne ściąganie muzyki wywołała w mediach na całym świecie wielką falę dyskusji. Na forach internetowych zawrzało…
Sorry Music Polska
Nowe technologie umożliwiają darmowe ściągnięcie muzyki na kliknięcie. Na każde legalnie pobrane z sieci nagranie przypada aż 20 pirackich. Szacuje się, że wytwórnie tracą na piractwie rocznie prawie 3 mld dolarów. Ponad 90 proc. ruchu w sieci przypada na dystrybucję plików naruszających prawa autorskie – alarmuje Związek Producentów Audio Video. Zjawisko ma jednak i drugą, mniej nagłaśnianą stronę medalu. Dzięki nielegalnie ściąganym plikom sprzedaż płyt nieznacznie wzrasta. Piraci po obwąchaniu towaru chętniej kupują legalne krążki. Ściąganie plików z sieci nakręca rynek, jest przedsmakiem zakupu legalnej, starannie wydanej płyty. Piractwo napędza też rynek koncertowy. W Wielkiej Brytanii koncerty zaczęły przynosić artystom większe dochody niż sprzedaż płyt. Wydaje się, że w dobie mp3 i sieci P2P (z której korzystała m.in. najsłynniejsza piratka świata) producenci mają nikłe szanse na opanowanie nielegalnego ściągania muzyki. Nad Wisłą co najmniej 4 mln internautów wymienia pliki za pomocą sieci P2P. Piractwo zmieniło oblicze. To już nie kupowanie przegranych płyt na bazarze. Okrętem współczesnego pirata jest jego biurko. Wystarczy podłączony do sieci komputer. Klika i zamiast wydawać kilkaset złotych na legalne krążki, cierpliwie czeka, aż cała dyskografia U2 spłynie na jego twardy dysk. Jasne, ryzykuje, że pod nazwą irlandzkiej kapeli może kryć się Dolina Muminków czy film pornograficzny z garścią wirusów, ale ryzyko jest opłacalne. Nie wydał ani grosza. Szacuje się, że w Polsce piraci ściągają ponad 5 mln utworów… tygodniowo.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz