Czy klapsy dla dziecka skończą się eksmisją rodziców? A odmówienie kupna batonika – donosem o stosowaniu przemocy ekonomicznej? Rząd planuje zaostrzenie przepisów chroniących dzieci przed przemocą w rodzinie. Niektóre pomysły jednak budzą niepokój, czy państwo za bardzo nie ingeruje w model wychowania.
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej przygotowało projekt zmian w prawie, umożliwiających – jego zdaniem – skuteczniejszą walkę z przemocą w rodzinie. Zakłada on m.in. zakaz stosowania kar fizycznych oraz możliwość natychmiastowego zabrania dziecka przez pracownika socjalnego, jeśli uzna on, że dziecku grozi niebezpieczeństwo. Będzie można też nakazać rodzicowi opuszczenie mieszkania, jeśli powstanie słuszne podejrzenie, że będzie nadal używał przemocy wobec dziecka. Projekt ustawy rozszerza też rozumienie przemocy domowej o pojęcie „przemocy ekonomicznej”. – Chcemy przekonać rodziców do rezygnacji z wychowywania dzieci za pomocą kar cielesnych – mówi „Gościowi” Jolanta Fedak, minister pracy i polityki społecznej. – Ten projekt do jednego worka wrzuca rodziny patologiczne, stosujące rzeczywistą przemoc wobec dzieci, z rodzicami kochającymi, którzy uważają, że lekkie klapsy są w porządku – ocenia Joanna Kluzik-Rostkowska, poprzedni szef tego resortu.
Bat na bata
Przemoc wobec dzieci jest przestępstwem, tak jak przemoc wobec każdego innego człowieka. Co do tego wszyscy są zgodni. Niedawno nagłośnione przypadki szczególnie brutalnego obchodzenia się ze swoim potomstwem stały się powodem nowej dyskusji o metodach wychowania. Nie ma mechanizmów ochrony dziecka przed przemocą – alarmują niektórzy działacze praw człowieka. Prof. Andrzej Zoll uznał kiedyś, że powodem jest m.in. używany w prawie termin „władza rodzicielska”, co stwarza, jego zdaniem, pole do nadużyć. Zamiast tego proponował wprowadzenie terminu „piecza rodzicielska”, co podkreślałoby obowiązek dbania o rozwój dziecka, a nie po prostu władzę nad nim. Zmiana jest konieczna – uważał – mimo że prawo i konstytucja gwarantują nietykalność cielesną każdemu człowiekowi. Ale w przypadku dziecka jest inna interpretacja czynów przez sądy, właśnie z powodu owej „władzy rodzicielskiej. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej uważa, że z patologią trzeba walczyć od podstaw, tzn. wychowywać społeczeństwo do unikania jakichkolwiek kar cielesnych wobec dzieci. – Znam rodziców, którzy bili swoje dzieci, a po latach tego żałują i wstydzą się, że stosowali takie metody wychowawcze – mówi nam minister Fedak.
Nie ukrywa swojego przywiązania do projektu ustawy. – Agresja budzi agresję, bite dziecko bije również swoje dzieci – twierdzi minister. Zapewnia jednocześnie, że za „klapsa” nikt nie będzie zamykany do więzienia. – Naszą intencją nie jest nadmierne ingerowanie państwa w rodzinę – oświadcza – ale zmiana mentalności społecznej. Jeszcze 20 lat temu dzieci były bite w szkołach i każdy uważał to za oczywiste. A dzisiaj już nikt nie uznaje tego za normalne. W Szwecji też wszyscy już wiedzą, że dzieci się nie bije – dodaje. Uważa również, że nie ma niczego złego w zapisie, pozwalającym na zabranie dziecka z domu, jak i w nakazie opuszczenia mieszkania przez rodzica stosującego przemoc. – Agresor powinien być oddzielony od dziecka – mówi. – To sądy będą decydować, a nie urzędnik – dodaje. Ustawa wskazuje miejsca, gdzie można umieścić rodzica, który nie ma innego miejsca tymczasowego zamieszkania: są to schroniska dla bezdomnych i inne noclegownie. Nakaz opuszczenia mieszkania obejmuje 3 miesiące i może być przedłużany o kolejne okresy tej samej długości. Projekt zmian zakłada także obowiązkowy udział sprawcy przemocy w programach „korekcyjno-edukacyjnych”, bez konieczności uzyskania jego zgody.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina