Mówią o sobie w liczbie mnogiej – „my”. Ratowanie poczętego życia to ich sposób na życie.
Joanna Najfeld jest studentką, kończy anglistykę. A zna ją już prawie cała Polska. Broni życia w programach telewizyjnych i radiowych, codziennie. I to nie dla sportu ani z chęci pochwalenia się oryginalnym hobby.
Stale z komórką przy uchu. Przyciąga ludzi. Wspólnie robią happeningi, pikiety, piszą do gazet. Organizują coś spontanicznie, zwołując znajomych pocztą pantoflową. Szybko, bo trzeba komuś pomóc, wpłynąć na opinię publiczną, zaprotestować w ważnej sprawie. A ważną sprawą jest obrona podstawowego prawa człowieka – prawa do życia. – Można odnieść wrażenie, że w Polsce kobiety marzą o aborcji – mówi Joanna. – A przecież są młodzi i starsi, którzy szczerze przejmują się tym, że morduje się dzieci. Nie trzeba być wielkim politykiem, żeby wiedzieć, że ćwiartowanie człowieka nie jest dobrym pomysłem.
– Tak? – pyta często, jakby od razu szukała akceptacji.
Nieprawdziwa opozycja
Szok przeżyła na studiach. Śledząc tematy niektórych zajęć i pisemnych prac można było uznać, że to Kościół jest winien AIDS, uciskowi kobiety, że aborcja to prawo kobiet. – Część ludzi z tym się zgadzała. Jeśli myślisz inaczej, to nie tylko jesteś zacofana, ale i nie masz prawa głosu – opowiada.
Potem poczuła gniew. Że feministki i proaborcjoniści dyktują, co jest dla niej ważne. Zaczęła się przygotowywać do obrony swojego stanowiska. Nie chciała poprzestać na tym, że aborcja jest zła, bo Pan Bóg jej nie lubi. Postanowiła dowiedzieć się, jakie ma związki z rakiem piersi, co to jest syndrom postaborcyjny, jak rozwija się dziecko w łonie matki. Chciała spokojnie udowodnić oponentom, że kobiety zasługują na coś więcej niż aborcja i że za tą krzywdą kobiety stoją też nieodpowiedzialni mężczyźni. A cały ruch aborcyjny jest ściśle związany z ideologią hitlerowską i rasistowską. – Oni też chcieli się kogoś pozbyć. Dzielili społeczeństwo na ludzi i podludzi – tłumaczy. – Medialna retoryka zmierza do postawienia kobiety w opozycji do dziecka. A takiej opozycji nie ma. Zaczęła redagować stronę internetową pro-life. Spotykać się z podobną do niej konserwatywną młodzieżą w Poznaniu.
– Znalazłam w Internecie informacje, że w Stanach legalizują seks grupowy w lokalach, gdzie można wejść od 14. roku życia. Że w Belgii, Holandii dopuszczają eutanazję noworodków. Powoli otwierały mi się oczy – mówi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych