I Pielgrzymka Benedykta XVI w Polsce : Kraków-Franciszkańska 3 - Spotkanie z młodzieżą pod oknem - 27 maja 2006 r., sobota
„Marek! Pamiętaj, wieczorem idziemy pod okno” – szczupła dziewczyna z plecakiem napominała w piątkowe południe przed krakowskim dworcem PKP swego kolegę. Wieczorem rozpoznaję ich w tłumie, który już od wczesnego popołudnia gromadził się przy Franciszkańskiej 3, pod „papieskim oknem”. Stąd Jan Paweł II „dialogował” z młodzieżą w trakcie swych krakowskich pobytów. „On też jest naszym Papieżem – ten Benedykt. Chcemy go zobaczyć, porównać z Janem Pawłem II. Może on też wznieci w nas płomień nadziei?” – zastanawiają się Ania i Marek, studenci z Rzeszowa.
W tłumie przeważają ludzie młodzi. Choć są także ci, którzy byli tu kilkadziesiąt lat wcześniej. 20-letnia Marysia Morawska przyszła tu z mamą Ireną, która 6 czerwca 1979 r., będąc 24-letnią studentką Uniwersytetu Jagiellońskiego, też stała pod tym oknem, czekając na pojawienie się postaci w białej sutannie. „Byliśmy wtedy pijani szczęściem” – mówi pani Irena.
Ludzie modlą się głośno, śpiewają. Już dawno minęła godz. 21, a Papieża wciąż nie ma. Okrzyki od strony ul. Zwierzynieckiej zasygnalizowały jednak zbliżanie się papieskiego orszaku. Papamobile wjeżdża w ul. Franciszkańską, ale mija Dom Arcybiskupów Krakowskich i jedzie dalej. „Wracaj do nas!” – słychać wołania.
Po kilkunastu minutach, po objeździe Rynku, Benedykt rzeczywiście wraca. Tłum pod oknem macha chorągiewkami w barwach papieskich, z nadzieją patrzy na oświetlone okno. „Wyjdź do okna! Przemów do nas” – skanduje. Kilku chłopców przepytuje gorączkowo młodego księdza: „Czy my go zrozumiemy? A po jakiemu on będzie mówił?”. „Nie martwcie się chłopaki! Kard. Dziwisz, gdy pytano go o to samo, odpowiedział, że Papież będzie mówił przede wszystkim językiem serca”.
Rozmowa się jednak urywa, bo w oknie pojawia się biała sylwetka. Jest 21.44. „Drodzy Bracia i Siostry. Zgodnie z tradycją, jaka powstała podczas pobytów Jana Pawła II w Krakowie, zgromadziliście się przed siedzibą arcybiskupów, aby powitać Papieża. Dziękuję Wam za tę obecność i za to serdeczne przyjęcie” – mówi po polsku Benedykt XVI. Potem jeszcze po włosku kilka zdań, które przetłumaczono na język polski. Po łacińskim błogosławieństwie Papież, który tego wieczoru mówił rzeczywiście „językiem serca”, odchodzi od okna, żegnany śpiewem „Sto lat”, okrzykami „Dobrej nocy!” i zapewnieniem: „Przyjdziemy jutro!”.
I przyszli. Następnego dnia ludzi pod oknem było jeszcze więcej. Tym razem Benedykt XVI mówił tylko po polsku. Podziękował młodzieży za świadectwo wiary, które dała podczas spotkania na Błoniach.
Następnego dnia Ojciec Święty jeszcze raz podszedł do okna. „Do zobaczenia w Rzymie, a jeśli Bóg pozwoli, to znowu w Krakowie”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Bogdan Gancarz