Kto wygra olimpiadę w Turynie? Wcale nie ten, kto zdobędzie najwięcej medali. Olimpiadę wygrają turyńczycy, bo tylko oni walczą o naprawdę wysoką stawkę.
Jak oni chcą zrobić te igrzyska? Przecież tam nie ma śniegu. A zresztą Włosi to bałaganiarze, na pewno nie zdążą na czas – takie opinie dominują w Polsce. Czytamy i słyszymy o niewielkim zainteresowaniu Włochów sportami zimowymi, o armatkach produkujących pospiesznie śnieg, o rozkopanym Turynie. Niektórzy już zaczęli żałować, że nie wypalił projekt zorganizowania tej olimpiady w Zakopanem. Przecież u nas śniegu jest pod dostatkiem, a kibice na pewno by przyjechali. Czy mamy czego żałować, że przegraliśmy z Turynem? A może warto by było wrócić do olimpijskich marzeń?
Przed wyjazdem do Turynu sądziłem, że mieliśmy jakąś szansę na zorganizowanie olimpiady w Polsce, ale nie było to nam aż tak bardzo potrzebne. Teraz myślę dokładnie odwrotnie.
Rozkopany Turyn, czyli zmiana oblicza
Koło stadionu olimpijskiego krzątają się robotnicy. – Tu będzie przejście dla pieszych, jutro trzeba już to zacząć – dyryguje elegancki pan w kapeluszu. To inż. Alessandro Ferro, odpowiedzialny za wykonanie dróg wokół stadionu. – Zostało bardzo mało czasu – zagaduję. – Pochissimo (malutko) – zgadza się inżynier. – Ale niech się pan nie boi, na pewno zdążymy na czas – zapewnia.
Prace trwają w różnych częściach miasta, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że to tylko kosmetyka. Na 4 lutego zaplanowano otwarcie nowo wybudowanego metra, ale obiekty olimpijskie są już od dawna gotowe. – Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby Włosi aż tak zamiatali ulice – śmieje się Ewa Topolewska-Mancini, od 20 lat mieszkająca w Turynie.
Remonty odbywają się nawet w… kościołach. – Tylu turystów przyjedzie na olimpiadę, na pewno wielu katolików. Musimy ich godnie przyjąć. Właśnie wyremontowaliśmy boczne nawy, jeszcze kończymy upiększanie głównego ołtarza – pokazuje don Roberto, proboszcz parafii La Visitazione.
Na środku Piazza Castillo – historycznego centrum miasta – staje gigantyczna konstrukcja o „kosmicznych” kształtach. – To największa taka budowla we Włoszech. Tu codziennie będzie się wręczać medale, a wieczorem mają koncertować Ricky Martin, Whitney Houston, Andrea Bocelli i inni – opowiadają organizatorzy.
– Turyn to jedyne miasto, w którym idea baroku została wcielona w życie. Nigdzie indziej nie ma tak długich, wielokilometrowych, wyłożonych marmurem barokowych alei z arkadami po obu stronach. Tymczasem mało kto o tym wie. Miasto kojarzy się głównie z Fiatem i Juventusem. Uważane jest za zadymiony ośrodek przemysłu. Teraz mamy niepowtarzalną szansę, żeby pokazać inne oblicze Turynu – wyjaśnia Bruno Vadalŕ, student architektury.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszek Śliwa