Męstwo to cnota, która uruchamia działanie dobra. Pokonuje lęk paraliżujący aktywność. Zamienia dobre chęci w czyny. Bez męstwa każda cnota pozostanie ckliwa i bierna.
„Nie lękajcie się!”. Tak otwierał swój pontyfikat Jan Paweł II. Później wzywał wielokrotnie do męstwa nie tylko młodych: „Każdy znajduje w życiu jakieś swoje »Westerplatte«. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można »zdezerterować«. Wreszcie – jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba »utrzymać« i »obronić«, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić – dla siebie i dla innych”. Te słowa Papieża trafiają w sedno. Mówią dokładnie, czym jest męstwo.
Ktokolwiek czyni dobro, prędzej czy później napotka opór zła. Może on pochodzić z zewnątrz (brak akceptacji, prześladowania, nacisk środowiska itd.), ale i z wewnątrz (pokusy, strach, zwątpienie, zniechęcenie). Sprzeciw wobec dobra przychodzi nieraz zupełnie nie z tej strony, z której człowiek by się spodziewał. Kiedy św. Jan od Krzyża próbował zreformować regułę karmelitów, doświadczył oporu swoich współbraci, którzy zamknęli go nawet do więzienia.
Męstwo daje wytrwałość w dążeniu do dobra. Pomaga nie zrażać się trudnościami, zwalczać pokusy, przezwyciężyć strach, stawiać czoło próbom i prześladowaniom, cierpieniu. Męstwo pozwala pozostać wiernym obranej drodze pomimo wszystko.
Męstwo dąży do pokonania największego lęku – przed śmiercią. Takie męstwo jest darem Ducha Świętego, płynie z nadziei pokładanej w Zmartwychwstałym. „Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat!” (J 16, 33). „Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia” (Flp 4,13). Człowiek mężny jest zdolny do ofiary z życia w obronie słusznej sprawy: wiary, drugiego człowieka, ojczyzny. Św. Augustyn mówi o męstwie, że „jest to miłość, która wszystko znosi łatwo dla czegoś umiłowanego”. Męczennicy są dowodem, że taka mężna miłość jest możliwa.
Męstwo jest konieczne nie tylko w sytuacjach nadzwyczajnej, wielkiej próby, ale także w codzienności, w doświadczeniu drobnych, uciążliwych, codziennych trudności. Przybiera wtedy kształt cierpliwości, wytrwałości, wierności swoim przekonaniom, dalekowzroczności.
Wady przeciwne cnocie męstwa to z jednej strony bojaźń, a z drugiej zuchwalstwo. Bojaźń prowadzi do zbyt łatwego poddawania się w obliczu przeszkód lub niebezpieczeństwa. Oczywiście strach jest naturalnym uczuciem i nie należy się go wstydzić. Sygnalizuje niebezpieczeństwo, dlatego jest cenny. Męstwo nie oznacza braku reakcji lękowych. Jezus w Ogrójcu bał się cierpienia i śmierci, a jednak wypełnił wolę Ojca. Męstwo nie pozwala, by strach zapanował nad człowiekiem, by był motorem jego decyzji, bardzo często grzechu. Przejawem braku męstwa może też być tzw. miękkość – czyli rezygnowanie z dobra nie z powodu wielkiego nacisku, ale ze względu na utratę jakiejś przyjemności czy wygody. „Miękkość” postaw, niezdolność do wierności w podjętych decyzjach jest znakiem kultury, która przyjemność uczyniła najwyższym dobrem.
„Nadmiar” męstwa może prowadzić do zuchwalstwa, czyli lekceważenia niebezpieczeństwa, ryzykanctwa, odwagi na pokaz, pewności siebie i arogancji płynących z pychy, głupiego uporu, tam gdzie trzeba ustąpić. Roztropność wskazuje mądry środek między tchórzostwem a brawurą.
„Bądź mężny i mocny, nie lękaj się, nie bój się ich, gdyż Pan, Bóg twój, idzie z tobą, nie opuści cię i nie porzuci (Pwt 31,6) – mówił Mojżesz do Izraelitów wchodzących do Ziemi Obiecanej. „…nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia. Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według mocy Boga!”(2 Tm1,7–8) – wzywa św. Paweł. Brońmy naszych Westerplatte! Moc Boża jest z nami.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz