Z Ryszardem Sadłoniem, chorzowskim radnym i zagorzałym kibicem Ruchu Chorzów, rozmawia Marcin Jakimowicz
Marcin Jakimowicz: Dla-czego największym wrogiem wszystkich kibiców jest policja?
Ryszard Sadłoń – Z pełną świadomością twierdzę, że policja sama sobie przez kilka lat na to zapracowała. Jej zachowanie bywa skandaliczne. Kiedyś w Radzionkowie prawa część sektora zaczęła „dymić”, rozrabiać. I co zrobiła policja? Zaczęła bić ludzi siedzących z... lewej strony. A tam siedzą spokojnie dziadki. Policja działała na zasadzie: bij grzecznego konia, niech niegrzeczny widzi, że też może dostać. To absurd! A poza tym kto powiedział, że uderzenie pałą jest rodzajem kary? To nonsens!
To co jest karą?
– Byłem kiedyś na meczu Stuttgart – Kaiserslautern. W czasie meczu jakiś kibic podpalił krzesełko. Natychmiast weszła policja i kibice wycofali się, zostawiając podpalacza samego. Dlaczego? Bo oni świetnie wiedzieli, ile to kosztuje. Tam kara dotyka kieszeni. W Anglii nie przekroczysz linii boiska, bo zapłacisz straszne pieniądze, a poza tym na drugi dzień tracisz pracę, bo pracodawca dostanie z policji pismo, że zgarnęli cię na 24 godziny, a nikt nie chce mieć takich pracowników. To jest kara. Konkret. A pałowanie? Tylko wzmaga agresję.
Ci, którzy prowokują zadymy, powinni mieć zakaz wejścia na stadion. Ostatnio pytam młodego kibola: Czemu się lejecie? A on mi mówi: „Niech pan sobie włączy wieczorem TVN. Będzie gala boksu zawodowego. Czym my się różnimy od tych bokserów?”. Telewizja pokazuje bicie faceta w świetle jupiterów, i to za grube miliony dolarów. Dla tych chłopców to są autorytety. Oni nie wiedzą, że uderzenie kogokolwiek jest złe. I na ringu sportowym, i na ringu w lesie. Trzeba do nich wyjść, pogadać, zrozumieć. Organizujemy dla kibiców spore imprezy: mecz z Panathinaikosem, andrzejki. I nie ma na nich agresji! Chłopcy świetnie się bawią. Wymyśliłem hasło tych spotkań: „Rodzina Ruchu Chorzów”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.