Z Mszą świętą jest trochę jak z sąsiadką, którą znamy od dzieciństwa. Spotykamy się z nią często, wymieniamy zwyczajowe „co słychać”, „dzień dobry”. Ale właściwie znamy ją tylko z widzenia. Nie wiemy tak naprawdę, kim jest.
Czym jest Msza święta? Zestawem znanych na pamięć słów, ges-tów, znaków... Nieraz ksiądz recytuje swoje kwestie z prędkością karabinu maszynowego. Powtarzamy mechanicznie odpowiedzi. Siostra Małgorzata Chmielewska pyta: „Czy nie zachowujemy się w Kościele jak stare małżeństwo, w którym przyzwyczajenie wzięło górę nad miłością, i do śniadania zasiadają żona w papilotach i szlafroku i nieogolony mąż w piżamie, a odgradza ich gazeta. Uniesienia i radość poszukiwań pokrył kurz czasu, rutyna i kompromisy, a święto zamieniło się w rytuał”. Mocne słowa. Gorzkie. Ale trafiają w sedno.
Przyznajmy to szczerze: osłuchały się nam słowa, opatrzyły gesty. Zagubiliśmy ich znaczenie. Ledwie „msza wyjdzie”, a już popadamy w stan biernej apatii, myśli krążą daleko od ołtarza, walczymy z rozproszeniem. Dotyczy to obu stron ołtarza. Także księży dopada niedbałość, rutyna, roztargnienie. Co za nuda! – podpowiada pokusa, którą pobożne dusze odsuwają od siebie. Młodzi mówią już tak prosto z mostu i bez skrępowania.
Powie ktoś, że to przesada. Kto chodzi na Mszę świętą, ten przecież rozumie, o co chodzi.
Jeśli tak jest, to Bogu dzięki. Ja jednak będę upierał się przy swoim. Nasza znajomość Eucharystii pozostaje powierzchowna. Potrzebujemy wejścia w głąb.
Dlaczego nieznany?
Po pierwsze dlatego, że zdecydowana większość z nas swoją ostatnią katechezę na temat Mszy św. miała w drugiej klasie podstawówki. Już dawno wyrośliśmy z pierwszokomunijnych strojów. Pozbyliśmy się też dziecinnej wiedzy, naiwnych wyobrażeń. W dziedzinie religijnej zatrzymujemy się jednak na poziomie dziecka. Dowody. Utrwalone zwroty typu: „idę po opłatek” lub wyrażenie z pierwszych stron gazety „kropla poświęconego wina” na określenie Komunii świętej. Nie chodzi mi o prawienie kazań czy o wymądrzanie się. Zgódźmy się jednak z tym, że niewielu z nas w dorosłym wieku próbowało na serio wejść w sens, treść Eucharystii.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz