Goethe napisał, że aby zrozumieć poetę, należy odwiedzić jego strony rodzinne. Benedykt XVI pochodzi z Bawarii. Tam są jego korzenie. Nigdy nie byłem w Bawarii, nikogo tam nie znam.
Nigdy nie byłem w Bawarii, nikogo tam nie znam. Nie tracę jednak wiary w szczęśliwą gwiazdę naszej redakcji. Wykonałem kilka telefonów do bliższych i dalszych znajomych. W czwartek rano, wraz z Henrykiem, naszym fotoreporterem, wyruszyłem śladami człowieka, którego od kilku dni świat zna jako Benedykta XVI. Szukałem miejsc, w których przebywał, i ludzi, którzy go znali.
Chciałem zobaczyć, jak nasi zachodni sąsiedzi przyjmują to niezwykłe zrządzenie Opatrzności, że jeden z nich, z pewnością jednego z najbardziej zlaicyzowanych narodów europejskich, stanął na czele Kościoła katolickiego.
Dom rodzinny
Podróż rozpoczęliśmy od Ratyzbony, czyli Regensburga, jednego z najstarszych i najpiękniejszych miast w Europie, a zarazem miejsca mocno związanego z osobą Kardynała. Dotarliśmy tam w czwartek wieczorem. W wyglądzie miasta trudno było znaleźć cokolwiek, co sprawiałoby wrażenie, że jego mieszkańcy cieszą się z powodu wyniesienia swego krajana na najwyższy urząd w Kościele.
Na dwa dni przed rozpoczęciem pontyfikatu o niezwykłym wydarzeniu przypominały jedynie papieskie flagi, powiewające przed monumentalną katedrą pod wezwaniem św. Piotra. W Ratyzbonie ks. prof. Ratzinger mieszkał od 1969 r., tutaj pracował na miejscowym uniwersytecie, kierując katedrą dogmatyki na Wydziale Teologiczno-Filozoficznym.
Jedziemy więc na Pentling, położone na wzgórzach poza miastem osiedle, teraz włączone w kompleks miejski Ratyzbony. Na niewielkim miejscowym cmentarzu bez trudu znajdujemy grób jego rodziców oraz siostry Marii. Jak na pozostałych, także przy tym grobie znajduje się malutki pojemnik z wodą święconą oraz kropidło. Każdy odwiedzający grób, oprócz modlitwy za zmarłych, dokonuje pokropienia grobu wodą święconą.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski z Niemiec