Jeszcze nie ostygły w nas emocje, nie obeschły łzy. Pożegnanie Jana Pawła II było czymś zaskakującym, niezwykłym, wielowymiarowym. W pamięci na długo pozostaną obrazy tych dni. Co właściwie się stało? Objawił się Kościół. Jego najpiękniejsze oblicze. Dla wielu po raz pierwszy.
Uczniowie idący do Emaus potrafili zrelacjonować wszystko, co się wydarzyło w Jerozolimie. Na ich oczach były jednak łuski. Nie dostrzegali sensu. Nie rozumieli. Dopiero obecność Zmartwychwstałego, Jego cierpliwe tłumaczenie wydarzeń w świetle Pisma doprowadziło ich do odkrycia prawdy. Ich oczy się otworzyły, serca zapłonęły.
Jesteśmy trochę w podobnej sytuacji. Dla zrozumienia tego, co się stało w minionych dniach, nie wystarczą analizy socjologów, psychologów czy polityków. Potrzebna jest perspektywa teologiczna. Mieliśmy bowiem do czynienia przede wszystkim z niepowtarzalnym przeżyciem duchowym. Na niespotykaną skalę. Klucza do interpretacji doświadczeń duchowych może dostarczyć tylko wiara. Ona daje właściwe okulary, pokazuje wyraźny obraz. Bez wiary pozostaniemy na poziomie przemijających emocji lub będziemy fascynować się statystykami. Wiara odsłania najgłębszy sens historii, dostrzega związek między nią a Bogiem. Sprawcą duchowych doświadczeń może być tylko Duch Święty.
Kto nas zwołał?
– Byliśmy razem. Po raz pierwszy. Dotąd nie mieliśmy okazji, by się zjednoczyć, poczuć tę ogromną więź. Nasi rodzice przeżyli swoje „pięć minut” w marcu 1968 roku czy za czasów rodzącej się „Solidarności”. A my? Dopiero teraz poczuliśmy, jak jest nas wielu – opowiada osiemnastoletnia Tosia, która o olbrzymim spotkaniu na krakowskich Błoniach dowiedziała się przez SMS-a. Pobiegła. Nie była wcale zdziwiona, gdy zobaczyła ogromny tłum klęczący w czasie Mszy świętej na zielonej wiosennej trawie. – To normalne, że wszyscy gromadzimy się na Mszy. A gdzie mielibyśmy teraz pójść? – pyta licealistka. – Po raz pierwszy doświadczyłam tego, że Kościół jest powszechny.
Podkreślały to jeszcze bardziej ogromne telebimy pokazujące modlących się na całym świecie młodych ludzi. Młodzi Hiszpanie i Włosi przyjmujący Komunię świętą, sędziwy brat Roger z Taizé, podjeżdżający na wózku pod stopnie ołtarza. Ogromna jedność.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz, ks. Tomasz Jaklewicz