Pokuta. Jest mozolnym odrywaniem się od zła i zwracaniem ku Bogu. Zaczyna się od uznania własnej winy i odkrycia Bożego miłosierdzia. Jest leczeniem serca. Praktycznie trwa całe życie, bo niestety wciąż upadamy. Wielki Post przypomina nam, jak bardzo jej potrzebujemy.
Kiedy Churchill został premierem Wielkiej Brytanii, postawił sprawę jasno. Obiecał swoim rodakom „krew, pot i łzy”. Na początku Wielkiego Postu warto również postawić sprawę jasno. Czeka nas walka. Jej stawką jest moje zbawienie. Kompromis ze złem prędzej czy później prowadzi do kompromitacji. Dlatego pokuta wymaga wysiłku, wyrzeczenia, ofiary. Prosta i łatwa jest droga do śmierci. Ścieżki prowadzące do życia są strome, wąskie, mało atrakcyjne. Grzech zapuszcza w nas swoje korzenie głębiej, niż nam się wydaje, i dlatego nie poddaje się łatwo. Walcząc z nim, ani na moment nie wolno odrywać wzroku z Tego, który sam przeszedł przez „krew, pot i łzy”. Nie ma innej drogi do zmartwychwstania. Tylko przez krzyż. Jego i mój.
Trzeba powiedzieć: dosyć!
„Miłość ku Bogu niepoważna, niedojrzała, charakteryzuje się tym, że upatruje się jej wewnętrznej pełni wtedy, gdy ręce z upodobaniem splatają się na żołądku, a z wygodnego bujaka unosi się ku sufitowi znużone snem spojrzenie”. Te słowa Kierkegaarda trafiają w sedno. Boimy się wejścia na drogę pokuty, bo oznacza ona zerwanie z wygodnym, bezpiecznym, sytym życiem. Pokuta jest wyjściem na pustynię. Jest porzuceniem oaz tzw. świętego spokoju, w których króluje zgoda na zło. Dlaczego godzimy się na przeciętność, bylejakość, bezwład? Trapista Michał Zioło odpowiada: „To przez ducha, który chce być wielki, a jednocześnie przeciąga czas niedojrzałości w nieskończoność”.
Pokuta zaczyna się od tęsknoty za przemianą, za nowym narodzeniem, za życiem naprawdę. Droga nawrócenia zaczyna się od zdecydowanego: dosyć! Adresatem tego słowa jestem ja sam, a dokładniej moje lenistwo, nijakość, pycha, egoizm, grzech.
Od serca do czynów
„Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem przez post i płacz, i lament. Rozdzierajcie jednak wasze serca, nie szaty” – wzywa Bóg. Najważniejszym aspektem pokuty jest przemiana wewnętrzna. Greckie słowo metanoia (nawrócenie) oznacza przemianę myślenia. Dosłownie „myślenie po”, co można rozumieć jako wyciąganie wniosków z gorzkich lekcji. Pokuta oznacza uznanie własnej przegranej, fiasko wszystkich przedsięwzięć opierających się na sobie.
Istotne jest to, że człowiek się nawraca do KOGOŚ, nie na jakiś światopogląd czy ideologię. Grzesznik odkrywa, że nie może liczyć na siebie, może liczyć tylko na Boga i Jego przebaczającą miłość. W pokucie nie chodzi o walkę z pojedynczym grzechem, ale o coś bardziej fundamentalnego. Chodzi o stanowcze powiedzenie dwóch słów: nie i tak. Nie – grzechowi, złu, pysze własnego ja. Tak – Bogu.
Wewnętrzna postawa pokuty musi uwidaczniać się na zewnątrz. Czynienie pokuty jest autentyczne i skuteczne, gdy wyraża się w aktach i czynach pokutnych. Pokuta jest nawróceniem, które przechodzi z serca do czynów. Klasyczne pokutne uczynki to post, uczynki miłosierdzia (jałmużna) i modlitwa. Pokuta może przyjąć jednak także inne formy (pojednanie, czytanie Biblii, podjęcie trudnych decyzji, cierpliwe znoszenie przeciwności itd.).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ks. Tomasz Jaklewicz