Były brytyjski premier Boris Johnson ogłosił w niedzielę wieczorem, że nie będzie się ubiegał o przywództwo w rządzącej Partii Konserwatywnej. To w praktyce przesądza, że nowym liderem, a w konsekwencji premierem kraju, zostanie były minister finansów Rishi Sunak.
Johnson, który z powodu wyborów w sobotę przed południem wrócił do Londynu z wakacji na Dominikanie, wbrew spekulacjom w ciągu weekendu nie ogłosił oficjalnie, iż zamierza brać w nich udział. Najprawdopodobniej wstrzymywał się z tym, gdyż nie mógł zdobyć wymaganego poparcia przynajmniej stu posłów Partii Konserwatywnej.
W wydanym w niedzielę wieczorem oświadczeniu Johnson przekonywał, że udało mu się ten próg przekroczyć, uzyskując poparcie 102 posłów, ale uznał, iż nie jest to właściwy czas na powrót. "Jest spora szansa, że odniósłbym sukces w wyborach wśród członków Partii Konserwatywnej i że rzeczywiście byłbym z powrotem na Downing Street w piątek. Jednak w ostatnich dniach doszedłem, niestety, do wniosku, że to nie byłoby po prostu właściwe posunięcie. Nie można rządzić skutecznie jeśli nie ma się zjednoczonej partii w parlamencie" - napisał Johnson.
Gdyby Johnson uzyskał wystarczające poparcie posłów, o wyborze zdecydowaliby szeregowi członkowie partii a sondaże wskazywały, że w takiej sytuacji wygrałby z Sunakiem.
Od soboty zwolennicy Johnsona przekonywali, że ma on już wymagane poparcie, ale jako że publicznie zadeklarowało je tylko niespełna 60 posłów, te twierdzenia były poddawane w wątpliwość. Na to też wskazywała podjęta przez Johnsona nieudana próba namówienia trzeciej kandydatki, liderki Izby Gmin Penny Mordaunt, by ta wycofała się na jego rzecz z wyścigu.
Na dodatek w ciągu weekendu za Sunakiem opowiedziało kilkoro polityków wywodzących się z zupełnie przeciwnego skrzydła Partii Konserwatywnej - na poparcie których Johnson z pewnością liczył, jak minister handlu międzynarodowego Kemi Badenoch, była minister spraw wewnętrznych w rządzie Liz Truss, Suella Braverman (obie same rozważały start, ale się na to nie zdecydowały), były szef grupy twardych zwolenników brexitu Steve Baker.
W reakcji na decyzję Johnsona, Sunak napisał na Twitterze: "Chociaż zdecydował się nie kandydować ponownie na premiera, mam szczerą nadzieję, że nadal będzie miał swój wkład w życie publiczne w kraju i za granicą. Boris Johnson zapewnił brexit i wspaniały program szczepień. Poprowadził nasz kraj przez niektóre z najtrudniejszych wyzwań, z jakimi kiedykolwiek mieliśmy do czynienia, a następnie zajął się Putinem i jego barbarzyńską wojną na Ukrainie. Zawsze będziemy mu za to wdzięczni".
Decyzja Johnsona, by nie startować niemal na pewno przesądza, że do wyboru nowego lidera konserwatystów nie będzie potrzebne głosowanie, bo szanse na to, że Penny Mordaunt w ciągu kilkunastu godzin zdobędzie poparcie ok. 75 posłów są znikome. W tej sytuacji Sunak już w poniedziałek zostanie ogłoszony liderem partii, a po audiencji u króla Karola III zostanie premierem.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
bjn/ jm/