Wynalazki i wiedza praktyczna Św. Benedykt nazywany jest ojcem Europy nie tylko z powodu swych zasług duchowych. Stworzony przez niego model życia klasztornego w istocie zmienił oblicze kontynentu.
Byli przede wszystkim praktykami, zajmującymi się zielarstwem i medycyną, hodowlą trzody, ryb, uprawą zbóż, warzyw, sadownictwem, architekturą, przetwórstwem (np. produkcją wina czy piwa), a nawet rzemiosłem i kowalstwem. Od XIII do XVII wieku czołowymi producentami żelaza w Szampanii byli właśnie cystersi. Nadwyżki, niewykorzystywane na potrzeby gospodarstw i ludności miejscowej, trafiały na rynek i przynosiły dodatkowy dochód. Popiół z kuźni również wykorzystywano – do nawożenia pól. Zawierając sporo fosforanów (wtedy oczywiście o tym nie wiedziano, za to znano skutek!) znacznie poprawiał zbiory.
Przemyślane i metodyczne doskonalenie umiejętności w tych dziedzinach przyciągało uczniów. Szkolono ich ku pożytkowi ludności okolicznych wiosek. Szkoły zawodowe, technika? Proszę bardzo – w średniowieczu rolę tę pełniły przyklasztorne warsztaty, w których mechaniki, metalurgii i hutnictwa, nowoczesnych metod agrarnych uczyli zakonnicy. „Z ludu wzięci…”.
Prawdziwi ekolodzy
Taki był też sens nadań związanych z utrzymaniem wspólnot kościelnych. Z naszej perspektywy fakt, iż tysiące klasztorów posiadało dobra ziemskie, może wydawać się bulwersujący. Tymczasem władcy (więksi i mniejsi) sprowadzali mnichów nie tylko po to, by zabiegali o dobra wieczne dla siebie, donatora oraz jego poddanych, ale również dlatego, że przynosili dobrodziejstwa cywilizacji, dzięki – jakbyśmy to dziś powiedzieli know-how – wiedzy, jak i co robić, żeby żyło się dostatnio. Trzeba przecież pamiętać, że i biedni i bogaci, mnisi i chłopi, rycerstwo i mieszczanie – wszyscy jako chrześcijanie tworzyli jedną wspólnotę.
Ślady aktywności gospodarczej mnichów widzimy do dzisiaj. Starannie planowana kultura rolna była lokomotywą rozwoju wszędzie tam, gdzie się osiedlili. Zakonne gospodarstwa mogą być dzisiaj wzorem tzw. ekonomii ekologicznej. Uprawy i hodowle planowano tak, by nie niszczyły środowiska, ale wykorzystywały potencjał przyrody. Kuźnia, młyn czy browar współgrały z otoczeniem naturalnym.
Wracamy do średniowiecza - S. Musioł