Moralność i dobroczynność Rycerski wobec dam, stawiający honor na pierwszym miejscu, opiekun wdów i sierot. Styl życia średniowiecznego rycerza wciąż wydaje się godny podziwu.
Rycerz musiał w zasadzie być „dobrze urodzony”, chociaż można było zostać pasowanym na rycerza za szczególne sukcesy bojowe, lub po prostu nabyć ten przywilej. Rycerz miał promieniować urodą i wdziękiem. Urodę tę podkreślał zwykle strój, zdobiony złotem i drogimi kamieniami, oraz odpowiednia zbroja i uprząż. – Od rycerza oczekiwano, by był nieustannie zaprzątnięty swoją sławą – zauważa Maria Ossowska.
Sława zaś wymagała ciągłej próby. Yvain, rycerz z lwem z opowieści Chrétien de Troyes, nie może zostać przy świeżo poślubionej żonie. Musiał wędrować w poszukiwaniu okazji do walki. „Skoro tu wojna, tu zostanę” – powiada sobie rycerz w innej balladzie. Jeżeli wojny nie ma, to wędruje się dalej, wyzywając pierwszego napotkanego jeźdźca dla ustalenia właściwej hierarchii, w której pozycja zależy od ilości i jakości rycerzy pokonanych. Pewien rycerz musiał się zmierzyć z nieznanym przeciwnikiem tylko dlatego, że jego sława zazdrośnie kąsa mu serce. Dlatego też rycerz musi być odważny.
Nieustanne zabieganie o pierwszeństwo nie stało na przeszkodzie przedziwnej solidarności. Pokonani wrogowie po bitwie byli podejmowani na ucztach. Gdy w bitwie w 1389 r. Anglików dziesiątkowały głód i dezynteria, szli leczyć się u Francuzów. Wykurowani wracali i bitwa toczyła się na nowo. W czasie walk między Frankami i Saracenami jeden z najlepszych rycerzy Karola Wielkiego, Ogier, zwany Duńczykiem, wyzwany został na pojedynek z rycerzem Saracenów. Gdy Saraceni podstępem schwytali Ogiera, jego przeciwnik, nie aprobując tej metody, oddał się Frankom w niewolę, by uwolnić Ogiera na drodze wymiany.
Wracamy do średniowiecza - S. Musioł