Znamy już dowody na to, że ogłoszony w Moskwie 12 stycznia raport MAK jest manipulacją. MAK ukrył, że do katastrofy w Smoleńsku przyczynili się także Rosjanie.
Coraz wyraźniej dziś widać, że do katastrofy smoleńskiej doprowadził cały zespół przyczyn. Przy lotniczych katastrofach zdarza się to bardzo często: kilka błędów i zaniedbań nakłada się na siebie i w sumie doprowadza do tragedii. Polski samolot nie wykonywał w Smoleńsku manewru lądowania, tylko podejście do wysokości 100 metrów, czyli do wysokości decyzji. Jest jasne, że Polacy popełnili przy tym wielkie błędy. Polski samolot nie powinien wykonywać podejścia przy tak małej widoczności i przy wyłączonym wysokościomierzu barometrycznym (piloci korzystali tylko z wysokościomierza radiowego, który zmylił ich, bo podawał odległość do dna doliny przed lotniskiem). W Smoleńsku niemożliwe jest też odejście w automacie, bo tamtejsze lotnisko nie ma systemu ILS, ale z rozmów polskich pilotów przed katastrofą wynikało, że o tym nie wiedzieli.
Mimo błędów po polskiej stronie, teraz okazało się, że gdyby Rosjanie pracowali fachowo, polscy politycy, załoga i członkowie rodzin katyńskich dzisiaj by żyli. Mówi o tym dzisiaj już nie tylko opozycja, przyznaje to nawet część koalicji. Jarosław Gowin z PO w TVN24 streścił odpowiedzialność strony rosyjskiej dramatycznym zdaniem: „Wygląda na to, że wieża kontroli lotów nie poinformowała polskich pilotów o pogodzie, posługiwała się fałszywymi danymi i w ostatecznym rozrachunku naprowadziła ten samolot na śmierć”. Wiedza na temat tej katastrofy jest dziś w Polsce większa dzięki konferencji ministra Jerzego Millera, który ujawnił rozmowy zarejestrowane przez mikrofon, umieszczony w pomieszczeniu rosyjskich kontrolerów lotu. Po konferencji ministra Millera, jeszcze tego samego wieczora, Rosjanie odpowiedzieli, publikując jeszcze więcej stenogramów: oprócz zapisów z „otwartego” mikrofonu na wieży, także nagrania rozmów radiowych i telefonicznych. W natłoku informacji i komentarzy na temat katastrofy i ujawnionych informacji można się zgubić. Proponujemy więc krótki przewodnik na temat tego, o co właściwie nasza wiedza została wzbogacona.
Ił-76 – o włos od katastrofy
Ił-76, potężny transportowy samolot, posiadał na pokładzie samochody, którymi polska delegacja miała dojechać do Katynia. Kiedy o godz. 7.25 podchodził do lądowania, o mało się nie roztrzaskał. Zabrakło mu zaledwie 3 lub 4 metrów do zawadzenia skrzydłem o ziemię. O tym, jak wstrząsająco to wyglądało, świadczy krzyk kontrolerów lotu, który został odtworzony na konferencji ministra Millera. Kontroler lotu i zastępca dowódcy bazy wrzeszczeli: Odchodź na drugi krąg! Jop twoja mać, ale jaja, k...!. Ił-76 został odesłany na lotnisko zapasowe do Tweru. Mimo to Rosjanie nie zamknęli lotniska w Smoleńsku dla samolotu polskiego prezydenta. Kontrolerzy zawiadomili przełożonych, że smoleńskie lotnisko zostało przykryte przez mgłę, ale Moskwa nie przekazała tej informacji Polakom. Gdyby Warszawa została powiadomiona, że lądowanie jest niemożliwe, byłby jeszcze czas na organizowanie transportu dla prezydenta z lotniska zapasowego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak