Wojna prezydenta Meksyku Felipe Calderóna ze zbrodniczymi kartelami narkotykowymi trwa już cztery lata i jej końca nie widać. Skutki przemocy dotykają także przedstawicieli Kościoła.
Ksiądz Habacuc Hernández Benítez z prowincji Guerrero oraz towarzyszący mu dwaj seminarzyści wybrali się z wizytą duszpasterską do pobliskiej parafii. Nie było im jednak dane dotrzeć do celu. W drodze zostali ostrzelani z przejeżdżającego samochodu. Nikt nie przeżył. Przebieg zamachu nie pozostawił wątpliwości, że zabójcami byli gangsterzy na usługach narkotykowego kartelu. Ofiarami podobnych zbrodni niemal codziennie padają żołnierze, policjanci, konkurencyjni gangsterzy i zwykli obywatele.
W ogniu przemocy
W latach 80. ub. wieku prym w dochodowym interesie handlu narkotykami wiedli gangsterzy z Kolumbii. Meksykańscy pracowali wówczas jako pośrednicy. Na przełomie tysiącleci role się jednak odwróciły – zdecydowana polityka kolumbijskich władz, wspieranych finansowo i logistycznie przez Stany Zjednoczone, spowodowała znaczne osłabienie tamtejszych baronów narkotykowych. Skorzystali na tym meksykańscy gangsterzy, którzy z lokalnych przemytników awansowali do roli głównych rozgrywających i praktycznie zdominowali rynek dostaw narkotyków do USA. Wzrost znaczenia meksykańskich karteli zapoczątkował wyniszczającą wojnę pomiędzy poszczególnymi grupami przestępczymi oraz pomiędzy kartelami a siłami rządowymi. Prezydent Felipe Calderón, który w 2006 roku objął swój urząd, wysłał na meksykańskie ulice ponad 40 tysięcy żołnierzy. Przyznał także specjalne uprawnienia policji federalnej, która – obok armii – wzięła na siebie ciężar walki z kartelami. Początkowo działania prezydenta zaczęły przynosić efekty. Jednak już po kilku miesiącach nadeszła brutalna odpowiedź ze strony świata przestępczego.
Od tego czasu w zamachach i akcjach odwetowych w całym kraju wciąż giną ludzie. Bandyci dokonują aktów przemocy z zuchwałością przerastającą wyobraźnię hollywoodzkich producentów. Są świetnie uzbrojeni i gotowi na wszystko. Krwawe egzekucje, porwania dla okupu, skorumpowani lub zastraszani urzędnicy pozostający na usługach bandytów to w dzisiejszym Meksyku przerażająca codzienność. Pomiędzy gangsterami a policją federalną i wojskiem dochodzi do prawdziwych bitew, pochłaniających jednorazowo dziesiątki ofiar. Sytuację dodatkowo komplikują starcia pomiędzy „żołnierzami” poszczególnych karteli, walczącymi o kontrolę nad głównymi szlakami przemytniczymi. Codziennością są porwania i wymuszenia, które – obok handlu narkotykami – stały się dla bandytów źródłem pokaźnych zysków. Problemem, który w poważnym stopniu utrudnia walkę władz z przestępczością zorganizowaną, jest wszechogarniająca korupcja. Policja stanowa jest niemal całkowicie zinfiltrowana przez kartele. Także lokalne władze, służby celne oraz sędziowie i prokuratorzy często pozostają na usługach grup przestępczych.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Gaworek, publicysta