Nasz prezydent powiedział tobie i mnie: „Niech przyjaźń do Ojczyzny będzie Ci droga”. Duszą i sercem oddany państwu, odpowiedzialny za pokój i radość życia – nasz prezydent.
Piosenkę, z której pochodzi fragment, puszczają aktualnie wszystkie stacje radiowe na Białorusi. Dzieci wzruszonym głosem wyśpiewują ciepłe frazy pod adresem człowieka, który przez świat Zachodu nazywany jest „ostatnim dyktatorem Europy”. Aleksandr Łukaszenka, od 16 lat prezydent Republiki Białorusi, nie ma w zwyczaju przejmować się niczyją opinią i nie bacząc na uciekające lata, oskarżenia obrońców praw człowieka, a nawet ostry konflikt z Rosją, po raz kolejny chce wygrać wybory. Białorusini mówią o nim „baćka” – tak dobrotliwie określa się ojca. Baćka przynosi emeryturę, baćka dba o nasze plony, baćka martwi się o cały kraj. Baćka 19 grudnia 2010 r. znów zostanie wybrany na prezydenta.
Kameleon
Jeszcze w latach 90., podczas rozmowy telewizyjnej, Łukaszenka z entuzjazmem wypowiadał się na temat białoruskiej literatury. Wyraził uznanie dla Wasila Bykau, białoruskiego pisarza i wieszcza, walczącego piórem z traumą II wojny światowej. Prezydent przyznał, że z dorobku literata najbardziej ceni wiersze, których Bykau nigdy nie pisał. Prezenter, który zwrócił na ten fakt uwagę, został na antenie zrugany i wyzwany od ignorantów. Podobną gafę popełnił Łukaszenka, mówiąc o Franciszku Skarynie, który – w jego opinii – studiował w Sankt Petersburgu. Skaryna, skądinąd wielka postać, XVI-wieczny tłumacz Biblii na język starobiałoruski, faktycznie studiował, ale na pewno nie w Petersburgu, który zbudowano 150 lat po jego śmierci.
Była też wpadka z Hitlerem. Łukaszenka w wywiadzie radiowym nawiązał do III Rzeszy, stwierdzając, że Hitler skonsolidował państwo, doprowadzając naród niemiecki do potęgi gospodarczej i militarnej. „Nie wszystko, co robił Hitler, było złe” – rozochocony rzucił na antenie. Gdy opozycja zaczęła manifestować oburzenie, prezydent wszystkiemu zaprzeczył. „Ja tak powiedziałem? To niby ja chwaliłem Hitlera? To kłamstwo i spisek opozycji!” – przekonywał, wypierając się wszystkiego i oskarżając przeciwników politycznych o fabrykowanie jego wypowiedzi. W manipulowaniu społeczeństwem pomagała pełna kontrola środków masowego przekazu. Jeszcze w 1994 r., podczas kampanii wyborczej, Łukaszenka wygłaszał tyrady poświęcone wolności słowa. Był wtedy młodym populistą, który potrafił obiecać wszystko i wszystkim. „Przecież sami widzicie, co dzieje się w państwowej telewizji – tam panuje kłamstwo. Media są kontrolowane, a dziennikarze się po prostu boją” – przekonywał człowiek, który parę lat później zwolni wszystkich samodzielnie myślących redaktorów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Łukasz Grajewski, redaktor Eastbook.eu – portalu o Partnerstwie Wschodnim