Gdy umiera tata, mama bywa tak rozbita, że w pewnym sensie dzieci tracą oboje rodziców. Rodzina nagle traci też połowę dochodu. Dlatego hospicja prowadzą właśnie kampanię pod hasłem: „Dzieci osierocone”.
Aż 76 hospicjów z całej Polski zaangażowało się w kampanię społeczną „Hospicjum to też życie”, poświęconą w tym roku sierotom. Kampanię prowadzi Fundacja Hospicyjna. Chodzi o to, żeby nauczyć Polaków pomagać rodzinom, w których umarli mama albo tata. Bo możemy pomagać zupełnie bezpośrednio dzieciom zmarłej sąsiadki, przyjaciela, krewnego. Wielu znajomych wobec takiej tragedii czuje lęk. Czy dzwonić do takiej rodziny i rozmawiać z dziećmi? A jeśli już się odważymy, to o czym z dziećmi mówić?
Ugotuj obiad
– Nie chodzi tylko o dzwonienie z pytaniem „jak się czujesz?” albo „Czy jest ci smutno?”. Przyjaciele mogą pytać raczej o sprawy konkretne, np.: „jak było dzisiaj w szkole?” albo proponować: „odprowadzam jutro swoje dzieci do szkoły, idziesz z nami?” – radzi Magdalena Widacha, psycholog pracująca z dziećmi, które straciły rodziców. Według niej po utracie rodzica dziecku trzeba też zwyczajnej, wręcz prozaicznej pomocy. – Chodzi o to, żeby w pierwszych dniach po śmierci rodzica ktoś ugotował obiad, ktoś poszedł z dzieckiem się pobawić, a jeszcze ktoś inny przypilnował przy odrabianiu lekcji. Żeby znalazł się ktoś, kto pomoże rodzinie podtrzymać jej rytuały dnia, jej stabilność. I poukładać życie w nowej sytuacji – mówi. Zastrzega jednak: – Osoby wspierające powinny pomóc pozostałemu przy życiu rodzicowi, ale nie mogą go zastępować, odsuwać na bok i wchodzić w jego kompetencje. Pomoc jest potrzebna od bardzo wielu przyjaciół. Zwłaszcza że rodzic, który przeżył, zmaga się z własną traumą. I zwykle musi rzucić się w wir pracy, żeby swoje dzieci utrzymać. Piotr Kławsiuć, rzecznik Fundacji Hospicyjnej, dodaje jeszcze jedną praktyczną radę: – Nie powinniśmy przed dzieckiem udawać, że nic się nie stało, że temat śmierci nie istnieje – podkreśla. – Trzeba dziecku pozwolić na przeżywanie bólu. Ale jednocześnie trzeba też mu pozwolić na zabawę, śmiech, na wyjście z tego bólu, jeśli dziecko tego potrzebuje – mówi.
Sieroty na jachcie
Fundacja Hospicyjna zbiera pieniądze na wycieczki i kolonie dla osieroconych dzieci. Na tych wyjazdach otwarcie rozmawiają o swoich przeżyciach, a przy tym czują się akceptowane przez inne dzieci, które przeżyły to samo. Fundacja funduje też wyprawki szkolne i stypendia dla dzieci, których rodzic umarł w hospicjum. – Stypendium starcza np. na wykupienie rocznego kursu języka angielskiego. Staramy się pomagać, aż rodzina otrząśnie się z kryzysu wywołanego śmiercią, zwykle przez kilka lat – mówi Piotr Kławsiuć. Każdy może pomóc na wiele sposobów. – W Gdańsku do hospicjum zgłosił się sponsor, który powiedział, że ma jachty do wykorzystania. Dzięki niemu 17 osieroconych dzieci popłynęło 21 września w rejs po zatoce. Przedtem były na obozie konnym – mówi Piotr Kławsiuć. – Warto proponować najbliższemu hospicjum: „jestem nauczycielem angielskiego, mogę udzielić osieroconym dzieciom korepetycji” albo po prostu: „mam trochę pieniędzy, jak mogę pomóc?”. To ważne też dla naszych pacjentów. Oni bardzo często zadają sobie pytania: „co będzie z moimi dziećmi, kto się nimi zajmie?”. Dzięki pomocy wielu ludzi możemy im odpowiedzieć: „W pewnym stopniu my”.
Fundacja Hospicyjna prosi o wysyłanie SMS o treści „Pomagam” na nr 7279 (2 zł plus 44 gr VAT) i o wpłaty na konto kampanii: 93 1540 1098 2001 5562 4727 0011. Datki trafią na Fundusz Dzieci Osieroconych i na zakup sprzętu i leków dla hospicjów, które biorą udział w kampanii.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak