Na początku lat 80. ub. wieku bezpieka była tak pewna siebie, że chciała nawet wpływać na obsadę najważniejszych stanowisk w Kościele. Plany i przygotowania na nic jednak się zdały. Prymasem Polski został bi-skup, którego wybór starano się uniemożliwić.
Już 8 kwietnia 1981 r. w Departamencie IV MSW (zajmował się Kościołem katolickim) opracowano „Plan działań polityczno-operacyjnych na wypadek odejścia kard. Wyszyńskiego z kierowniczych stanowisk w Kościele rzymskokatolickim w Polsce”. Przyczyny jego powstania były oczywiste – z jednej strony zaawansowany wiek prymasa, a z drugiej pogorszenie stanu jego zdrowia. W tej sytuacji na Rakowieckiej postanowiono podjąć działania w celu „zabezpieczenia optymalnych rozwiązań strukturalno-personalnych gwarantujących realizację polityki wyznaniowej państwa”.
Sondaż
Przewidywano dwa możliwe warianty rozwoju sytuacji po śmierci kard. Stefana Wyszyńskiego – rozdzielenie godności prymasa od obowiązków przewodniczącego Konferencji Episkopatu lub też utrzymanie dotychczasowego stanu rzeczy. Bezpieka starała się także wysondować, który z biskupów ma szanse na nominację. Według informacji zdobytych metodami operacyjnymi, potencjalnymi następcami kard. Wyszyńskiego mogli być: kard. Franciszek Macharski, bp Bronisław Dąbrowski, abp Jerzy Stroba, bp Józef Glemp, bp Kazimierz Majdański. W ocenie SB jako ewentualni kandydaci mogli być także brani pod uwagę: abp Henryk Gulbinowicz oraz biskupi: Alfons Nossol, Bolesław Pylak, Zbigniew Kraszewski i Jerzy Ablewicz. W gronie pretendentów, choć w ocenie SB z niewielkimi szansami, miał się także znajdować bp Ignacy Tokarczuk.
Dyskretni pomocnicy
Celami przyjętymi przez Służbę Bezpieczeństwa były: „maksymalne zdezintegrowanie siły i spoistości Kościoła, autorytetu władzy i dyscypliny wewnątrzkościelnej”, „umocnienie polityczno-operacyjne” (głównie w kierownictwie Kościoła), „dalsza lojalizacja postaw obywatelskich duchowieństwa wobec Państwa” oraz przeciwdziałanie wpływom „prawicy kościelnej” na linię polityczną Kościoła i postawy duchowieństwa. Miało temu służyć oddziaływanie operacyjne i polityczne na Jana Pawła II i Stolicę Apostolską oraz czołowych polskich hierarchów. Do tego celu zamierzano wykorzystać oczywiście agenturę. Trzeba przyznać, że jej wykaz robi (przynajmniej na pierwszy rzut oka) wrażenie. I tak na papieża mieli wpływać tajni współpracownicy i kontakty operacyjne prowadzeni przez szefostwo Departamentu IV MSW – „Profesor”, „Apollo”, „Stolarski”, „Jackowski” i „Józef”, przez poszczególne wydziały tegoż departamentu – „Zbyszek”, „Bonus”, „Hełmoński”, „Teodor”, „Pireus”, „Jankowski”, „Kapelan”, „Jarosławski”, „Anatol”, „Inocenty” i „Paweł”, „Wojciech”, „Feliks”, „Luca” oraz „P”. A także agenci Wydziałów IV KW MO – „Szejk” (Gdańsk), „Spokojny” (Kalisz), „Józef” (Kraków), „Czesław” (Nowy Sącz), „Reno” (Słupsk) i zastępcy komendanta wojewódzkiego MO w Poznaniu – „Andrzej”. W innym wykazie znaleźli się również: „Łopian”, „Franek”, „Morski”, „Bławat”, „Pisarz”, „Henryk”, „Gac”, „Ali”, „Alto”, „Giowanni”, „Ugo” i „Mariusz” (Departament IV MSW), „Przybysz” i „Ares” (KW MO Kraków), „Jolanta” (Nowy Sącz), „Stanisław” (Lublin) oraz „Wiedeńczyk” (Katowice).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Grzegorz Majchrzak, Pracownik Biura Edukacji Publicznej IPN