Dokumenty katyńskie, które przywiózł z Moskwy marszałek Komorowski, były znane, ale teraz staną się dowodami w śledztwie prowadzonym przez IPN.
Wszystkie media pokazywały scenę, gdy prezydent Miedwiediew przekazywał na Kremlu marszałkowi Komorowskiemu spis 67 tomów z rosyjskiego śledztwa nr 159, zapowiadając, że jest to początek większej akcji, której celem jest odtajnienie wszystkich dokumentów z tego śledztwa. Czy ta decyzja stanowi przełom w dotychczasowej praktyce chowania pod korcem materiałów zgromadzonych w czasie śledztwa?
Śledztwo katyńskie
67 tomów akt, które otrzymaliśmy w Moskwie, trafiło do archiwum Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, a więc pionu prokuratorskiego IPN, który od września 2004 r. prowadzi tzw. śledztwo katyńskie. Jego celem jest wszechstronne wyjaśnienie okoliczności sprawy. Chodzi m.in. o imienne ustalenie wszystkich polskich ofiar zbrodni katyńskiej, nieznanych dotąd miejsc ich kaźni i pochówku oraz sporządzenie pełnej listy osób, którym w tym postępowaniu przysługują prawa pokrzywdzonych. Dochodzenie ma doprowadzić też do ustalenia wszystkich osób biorących udział zarówno w podjęciu, jak i w wykonaniu decyzji z 5 marca 1940 r. oraz określenia zakresu odpowiedzialności każdej z nich, o ile żyją, pociągnięcia ich do odpowiedzialności. Śledztwo zostało wszczęte tak późno, gdyż na początku lat 90. strony polska i rosyjska uzgodniły, że do czasu zakończenia rosyjskiego dochodzenia nie będzie podobnego po stronie polskiej.
Założenie to opierało się na przekonaniu, że celem Rosjan jest ostateczne wyjaśnienie wszystkich okoliczności zbrodni katyńskiej, czyli mordu na jeńcach wojennych z obozów specjalnych NKWD w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz osobach aresztowanych jesienią 1939 r. na wschodnich Kresach Rzeczpospolitej. Praktyka nie potwierdziła tego założenia. Rosyjskie śledztwo zakończyło się 21 września 2004 r. umorzeniem sprawy, a po trzech miesiącach całą dokumentację, wraz z końcowym uzasadnieniem, utajniono (pisałem o tym szerzej w GN nr 15 br.). Spośród zebranych przez Główną Prokuraturę Wojskową Federacji Rosyjskiej 183 tomów akt, tylko 67 nie zostało utajnionych. Oczekiwanie, że Rosjanie sami wszystko uczciwie wyjaśnią, nie znalazło pokrycia w faktach. Niewiele zdołano wyjaśnić, a my straciliśmy okazję, aby przesłuchać i postawić zarzuty żyjącym wówczas bezpośrednim uczestnikom zbrodni. W tej sytuacji polskie śledztwo, prowadzone przez IPN, skoncentrowało się na przesłuchiwaniu świadków, głównie członków rodzin pomordowanych. Zeznania 2522 osób przyniosły sporo nowych, czasem ciekawych, ale dla wyjaśnienia istoty sprawy drugorzędnych, szczegółów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski