Krysia od ludzkich spraw

Kiedy rok temu jej przyjacielowi zmarł brat, wysłała mu SMS-a: „wiem”. Dziś też wiemy, co się stało. Choć nie chcemy przyjąć tej wiadomości.

4m 8s

Ostatni raz widziałam Krystynę Bochenek po premierze „Iwony Księżniczki Burgunda” we foyer Teatru Śląskiego. Przed 13 marca z innymi Krystynami przygotowywała ich wspólne imieniny. – Może się do nas dosiądziesz – zaprosiła. – Musiałabym zmienić imię – odpowiedziałam. Dzięki tym imieninom Krysie z małych miast czasem po raz pierwszy w życiu jechały nad morze czy w góry. I – co ważne – stworzyły kilkusetosobową paczkę. Bo Krystyna rozumiała ludzi i dlatego nazywali ją „Krysią od ludzkich spraw”. Dzwoniła i pomagała, kiedy ktoś zachorował, przeżywał żałobę czy po prostu obchodził urodziny. Urodziła się w czasie, gdy Katowice nazywały się Stalinogród. I choć kobiety nie liczą sobie wieku, nieraz się śmiała, że jest równolatką zespołu „Śląsk”. – Jestem dumna, że chodzę szybko, nie garbię się i nie tyję – opowiadała. – Do głowy mi nie przyjdzie, że jestem starszą panią. I fizycznie, i psychicznie pozostaję w średnim wieku.

Szczęście przy herbacie
Najszczęśliwsza czuła się, kiedy z bliskimi piła herbatę z cienko pokrojoną cytryną. To był rodzinny rytuał Krystyny i Andrzeja oraz ich dzieci – Magdy i Tomka. Dom wracał jej siły, które traciła podczas działalności publicznej. Od trzech kadencji parlamentu funkcjonowała między Warszawą a Katowicami. Od 2007 roku była wicemarszałkiem Senatu. Narzekała, że obecność kobiety nie zawsze łagodzi obyczaje. – Debaty parlamentarne bywają nieparlamentarne – mówiła. – Na szczęście w senacie jest nieporównanie spokojniej niż w sejmie. Nie przeniosła się do stolicy, bo jej życie związane było ze Śląskiem. Do biura senatorskiego w Teatrze Śląskim przychodziły dziesiątki osób. I burmistrz Lublińca, i żony górników, walczące o odszkodowanie po śmierci mężów, i dziadek, który uczy pięknej polszczyzny wnuka. – Zawsze mam zapalone czerwone światełko, żeby być uważną na innych – mówiła. – Nikt z nas nie jest ważniejszy od drugiego.

Dwie miłości
Uciekała z przedszkola, a w szkole wierciła się i płakała za domem. Ale z czasem zaczęła robić karierę. Występowała na akademiach, miała mnóstwo przyjaciół. W pierwszej klasie liceum im. Kopernika została wójtem. To wtedy przeżywała miłość do Niemena. Kolega z klasy, felietonista Maciej Sablik, na maturze przysłał jej ściągę, dzięki której zdała matematykę. Na polonistykę poszła, bo nie mogła zdecydować, czy wybrać romanistykę, czy specjalizację teatralną. Magisterkę napisała o postaciach kobiecych w nowelach Potockiego. Z przyszłym mężem Andrzejem, dziś słynnym kardiochirurgiem, poznali się na „śledziu” w klubie studenckim „Marchołt” w Katowicach. – Miał taki ładny uśmiech – zawsze pamiętała. Poznali się w listopadzie, a ślub wzięli w czerwcu następnego roku. – W kolorowej prasie częściej pisze się o parach, które są razem 3 miesiące, a nie ponad 30 lat – mówiła. Oboje mieli absorbującą pracę. – On poważniejszą, ratującą ludzkie życie, moje dziennikarstwo nie było tak dostojne jak jego trzymanie w ręku serca – chwaliła męża.

Radio Katowice
W Radiu Katowice wpadła na pomysł autorskiego, emitowanego przez blisko 20 lat „Magazynu medycznego”. Organizowała dziesiątki akcji prozdrowotnych. Nieraz do jej biura senatorskiego przychodzili z pytaniami, gdzie znaleźć dobrego lekarza. Kiedy urodziła Magdę i prasowała tetrowe pieluchy, wpadła na pomysł ogólnonarodowego dyktanda. – Nie mogę oddychać bez ludzi – przyznawała. Jednak przez trzy miesiące potrafiła się wyłączyć z bieżącego życia i czuwała przy odchodzącym ojcu. Uważała, że polityk tak naprawdę jest samotny. – Tu działa olbrzymia konkurencja, każdy chce być najlepszy – mówiła. Dlatego nazywała się niepolitycznym politykiem. Nigdy nie należała do żadnej partii. Choć podobało jej się harcerstwo, nie wstąpiła do niego. – Człowiek ma jedno życie, a doba trwa 24 godziny – powtarzała. Kiedy pakowała walizkę na wyjazd do Białej Podlaskiej, mąż właśnie wrócił z Kazachstanu. Odłożyli wtedy rozmowę na cztery dni. Dziś wszystkie jej rozmowy zostały odłożone.

Dostęp do pełnej treści już od 12,90 zł za miesiąc

Skorzystaj z promocji tylko do Wielkanocy!

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń ten artykuł
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5

Barbara Gruszka-Zych