Po kilkuletniej zapaści polska transplantologia zaczyna łapać oddech. Zapaści, której wcale nie wywołał Zbigniew Ziobro.
W koordynującym przeszczepy centrum Poltransplant zawitał dawno niewidziany tam optymizm. – W każdym tygodniu dawców narządów zgłaszają nam teraz nowe szpitale – mówi wicedyrektor Jolanta Żalikowska-Hołoweńko. – To często małe, powiatowe szpitale, które do tej pory w sprawie przeszczepów nie działały. Nie chcę mówić, że to już jakiś stały trend, ale z dużą radością zauważamy poprawę – dodaje. Rośnie też liczba przeszczepów. Wciąż daleko nam do najlepszego w historii roku 2004, kiedy chorzy otrzymali nowe narządy od 562 zmarłych dawców. Jednak jest też wyraźnie lepiej niż w katastrofalnym roku 2007, kiedy liczba dawców narządów spadła do dramatycznie niskiej liczby 353. W zeszłym roku było już trochę lepiej: znaleziono 420 dawców. A w pierwszym kwartale 2010 r. było ich znów o 20 więcej niż w tym samym okresie roku 2009 (115 wobec 95).
Ziobro i doktor G.
Jaki czynnik wywołał tak ogromny spadek liczby przeszczepów przed kilkoma laty? W świadomości wielu Polaków utrwalił się pogląd, że zawinił Zbigniew Ziobro. Miał to zrobić, wygłaszając w 2007 r. słynne zdanie o aresztowanym doktorze G.: „Już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”. Temu ogólnemu przeświadczeniu Polaków przeczą jednak statystyki. Choć każdy może do nich zajrzeć w internecie, na strony Poltrans-plantu, to mało kto zawraca tym sobie głowę.
Dr G. był w 2007 r. szefem kliniki kardiochirurgii w szpitalu MSWiA w Warszawie. Zajmował się m.in. przeszczepami serca. Był oskarżony m.in. w sprawie korupcji. Przed dwoma miesiącami sąd zwrócił do ponownego rozpatrzenia najpoważniejszy zarzut błędu w sztuce lekarskiej, który spowodował śmierć pacjenta.
Oburzenie części środowiska lekarskiego spadło wyłącznie na Zbigniewa Ziobrę. – Władze państwowe oskarżyły lekarza o coś najgorszego: że chciał zabić pacjenta. Pod hasłem walki z korupcją ówczesne władze zrobiły show, i to nie jeden, tylko kilka, wobec lekarzy w całej Polsce, m.in. w Białymstoku, Łodzi, Lublinie. Te zarzuty nie potwierdziły się, ale kalumnie zostały rzucone. Byliśmy opluwani i wyzywani od najgorszych – mówi ostro prof. Dariusz Patrzałek, konsultant ds. transplantologii z Wrocławia. Jego zdaniem, to była główna przyczyna, która zniechęciła aktywnych lekarzy do poszukiwania dawców narządów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak