- Informacja o katastrofie prezydenckiego samolotu dotarła do uczestników uroczystości, które odbywały się w lesie katyńskim, krótko przed rozpoczęciem Mszy św. w intencji zamordowanych 70 lat temu.
W ciągu kilku minut coraz więcej osób sięgało po telefony komórkowe i odbierało szczątkowe informacje na temat tego, co działo się kilka kilometrów stąd. Informacje były sprzeczne, mówiono o drobnej awarii samolotu, następnie o katastrofie jednego z dwóch lecących do Smoleńska, a w końcu o śmierci prezydenta i towarzyszących mu osób. Płacz i kolejna fala telefonów i SMS-ów z Polski z pytaniami: Czy słyszałeś, co się stało? Leciałeś czy jechałeś? Kolejna fala SMS-ów (chyba najboleśniejsza) zawierała nazwiska osób lecących samolotem.
Sytuację częściowo uspokoiła stanowcza postawa asysty honorowej i modlitwa Koronką do Miłosierdzia Bożego, która pozwoliła zająć czymś zgromadzonych i skoncentrować emocje. Po modlitwie rozpoczęła się Msza św. w intencji ofiar katastrofy samolotu i spoczywających na cmentarzu polskich żołnierzy zamordowanych przed 70 laty. Na miejscu przeznaczonym dla prezydenta umieszczono wieniec, a przed ołtarzem zapalono znicz, który Lech Kaczyński miał postawić w miejscu straceń polskich oficerów.
Krzesła przeznaczone dla osób towarzyszących prezydentowi pozostały puste. Zostawiono na nich kartki z nazwiskami, ktoś rozłożył też małe biało-czerwone flagi. Na oparciach wisiały pamiątkowe parasole przygotowane przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Mszę odprawili kapelani Rodzin Katyńskich pod przewodnictwem ks. infułata Juliana Żołnierkiewicza.
– Wracamy do innej Polski – tak komentowali podróż powrotną uczestnicy uroczystości. Zginęli nie nasi przywódcy, ale przyjaciele. To potęguje ból związany z Katyniem – dodawali. Wśród powracających były także osoby, które straciły bliskich w katastrofie prezydenckiego samolotu, m.in. córka Andrzeja Przewoźnika.
W zmierzającym do Polski przez Białoruś pociągu dało się wyczuć prawdziwą i głęboką solidarność w bólu. W rozmowach prowadzonych przez telefony komórkowe dominował temat prawdopodobnych przyczyn i wspomnień o ofiarach katastrofy. – Boże, to wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej – mówiła jedna z uczestniczek uroczystości, z trudem tłumiąc łzy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Stępkowski, uczestnik uroczystości w Katyniu 10.04.2010