Jak przeforsować otwarcie feministycznego ośrodka studiów gender na Uniwersytecie Gdańskim? Publicznie zmieszać z błotem profesora, który wyraził sceptyczną opinię na posiedzeniu senatu uczelni. Następni może już się nie odważą.
Wygląda na to, że taki scenariusz realizuje właśnie środowisko feministyczne w stosunku do Uniwersytetu Gdańskiego. Wątpliwości w sprawie powołania ośrodka na posiedzeniu senatu wyrażało aż trzech profesorów. Środowiska feministyczne skoncentrowały się jednak tylko na jednym i wylały na niego swoje oburzenie. Pewnie dlatego, że znacznie lepiej wygląda w mediach, jeśli ofiarą jest jeden człowiek. Powstaje wtedy wrażenie, że nikt inny na całej uczelni nie ma tak „wstecznych” poglądów.
Oburzone z opóźnieniem
Na reprezentanta „wstecznych sił” został przez feministki wyznaczony prof. Jarosław Warylewski, dziekan Wydziału Prawa. I choć posiedzenie uniwersyteckiego senatu odbyło się 17 grudnia, nagle po dwóch miesiącach do rektora zaczęły napływać protestacyjne listy otwarte środowisk feministycznych. Feministki zaczęły też krytykować profesora w zaprzyjaźnionych mediach: w Radiu Tok i „Gazecie Wyborczej”. Studia gender to osobliwa dziedzina wiedzy. Dotyczą badania tożsamości płciowej. Nauczyciele gender mówią studentom o zespole ról i stereotypów płciowych, które przypisała mężczyznom i kobietom kultura. Wiele miejsca poświęcają pochwale zabijania dzieci przez aborcję, uznając to za podstawowe prawo każdej kobiety.
„Gender studies” są dziś modne jako osobne kierunki studiów w wielu krajach Zachodu. Ośrodki „gender” powstały już też przy niektórych polskich uniwersytetach, m.in. Warszawskim, Łódzkim, Poznańskim i Jagiellońskim. Warszawska publicystka Joanna Najfeld zetknęła się z jednym z nich w czasie studiowania anglistyki. – Na zajęciach gender uczono mnie, że płci się nie ma, tylko się ją wykonuje. Np. malując sobie twarz, człowiek wykonuje bycie kobietą, a zmieniając koło w wozie, wykonuje bycie mężczyzną. W ciągu dnia, każdy z nas porusza się po continuum płci – mówi. – Pani od genderu nie potrafiła odpowiedzieć na moje pytanie, czy analogicznie istnieje continuum gatunkowe, i jak nauczę psa siusiać do toalety, to on wykonuje bycie człowiekiem, a jak idę na basen to wykonuję bycie rybą. Taka to nauka, przy niej marksizm-leninizm to matematyka – ocenia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak