Zamiast pomagać naciągaczom na ulicy, możesz wysłać paczkę na Boże Narodzenie konkretnemu biednemu, którego sam wybierzesz z bazy danych. Stowarzyszenie "Wiosna" szuka liderów, którzy pomogą tę akcję znów przeprowadzić.
To niezwykła akcja „Szlachetna paczka”. W zeszłym roku prezenty dla biednych na Boże Narodzenie przygotowało 53 086 Polaków. Większość składała się na nie ze swoimi znajomymi. Dzięki temu prezenty, które zrobili dla wybranych osobiście z potrzebujących, były naprawdę duże. Miały wartość 3,3 mln złotych i trafiły do 4826 rodzin z całej Polski. Było to możliwe dzięki pracy aż 2270 wolontariuszy.
Zrób paczkę
To właśnie sami wolontariusze szukają potrzebujących w swoim „rejonie”, czyli na przykład w parafii albo na osiedlu. Znajdują samotne staruszki albo rodziny wielodzietne, które kąsa bieda. Nieraz to ludzie, którzy choć żyją w biedzie, nie mają odwagi prosić o pomoc. Wolontariusze proszą zawsze o jakieś potwierdzenie statusu majątkowego, np. o odcinek z renty. Wypytują: – Czego najbardziej wam brakuje? Kurtki na zimę, kredek, pasty do zębów? 23 listopada opisy potrzeb konkretnych ludzi trafią do internetu, na stronę www.wiosna.org.pl. Dzięki temu każdy darczyńca będzie mógł osobiście wybrać rodzinę, której chce dać prezent. Później wystarczy skompletować ze znajomymi paczkę, zapakować ją w świąteczny papier i dostarczyć do najbliższego magazynu, zorganizowanego przez liderów i wolontariuszy „Wiosny”.
Tę akcję wymyślił ks. Jacek Stryczek z Krakowa, prezes Stowarzyszenia „Wiosna”. – Kiedy byłem studentem AGH, wydawało mi się, że jak mnie zaczepia żebrak, to mam obowiązek mu pomóc. Nie miałem pieniędzy, więc dzieliłem się jedzeniem, które wiozłem na cały tydzień. W efekcie jadłem o połowę mniej. A żebrzący okazywali się później często naciągaczami, widywałem ich też pijanych – wspomina ks. Stryczek. – Właściwie robiłem im krzywdę, kiedy pomagałem, nie znając ich. To tak, jakby lekarz każdemu pacjentowi przepisywał aspirynę. Biedę trzeba najpierw zdiagnozować, a dopiero potem konkretnej rodzinie przekazać konkretną pomoc – mówi.
Dziękuję za kosmetyki
Wśród wolontariuszy jest wielu studentów. Najlepiej, jeśli współpracują z kimś, kto dobrze zna lokalne środowisko, np. z nauczycielem albo pracownikiem świetlicy środowiskowej. Wolontariusze podkreślają, że nie wolno się zniechęcać, jeśli obdarowani nie wybuchną taką radością, jak to sobie wymarzyli. Czasem prezent przygotowują wspólnie pracownicy firm, czasem wszyscy uczniowie w klasie. Wolontariuszka Dominika z Wieliczki zapamiętała rodziców z trojgiem dzieci, którzy przyjechali autem zapakowanym paczkami po sufit i osobiście zawieźli je do potrzebującej rodziny, w której też były dzieci. – Myślę, że w samochodzie było 50–70 toreb z zakupami, wszystko w najlepszym gatunku. Darczyńcy chcieli pozostać anonimowi. Powiedzieli tylko, że chcą dać swoim dzieciom lekcję miłości i pokory – relacjonuje Dominika.
Ks. Stryczek wspomina paczkę dla staruszki i mieszkającej z nią córki. – Panie dziękowały za żywność, ale największą radość sprawiły im... kosmetyki, które też były w paczce. Bo ludzie biedni zwykle nie spełniają swoich marzeń. Pieniądze wydają na rzeczy niezbędne – mówi ks. Jacek. Utkwiła mu w pamięci reakcja małego Krzysia. W wielkiej paczce, którą przekazali wolontariusze, były mniejsze, podpisane imionami każdego z pięciorga dzieci. Inne dzieci rozpakowywały, hałasując. Krzyś jednak zamarł ze swoją paczką w ręku. – Dziewczyny pytały, co się stało, a Krzyś: „Bo ja chyba wiem, co jest w środku. Tam są moje narzędzia” – wspomina ks. Jacek. Szkolenia dla liderów, którzy zorganizują „Szlachetną paczkę” w swoich lokalnych środowiskach, zaczną się we wrześniu. – Szukamy osób, które chcą, pomagając innym, rozwinąć swoje umiejętności, poszerzyć kompetencje i przeżyć niesamowitą przygodę życia – zachęca Anna Malec ze Stowarzyszenia „Wiosna”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak