W Polsce nie ma społecznego przyzwolenia na wprowadzenie zakazu zapłodnienia in vitro. Chodzi więc o to, żeby nadać tej procedurze medycznej charakter maksymalnie zgodny z normami etycznymi.
W mojej ocenie projekt, który przygotowałem, jest właśnie takim racjonalnym i dobrym kompromisem między społecznym przyzwoleniem na in vitro a postulatem maksymalnej obrony ludzkich embrionów, ich godności i życia. Mój projekt zbliżony jest do rozwiązań niemieckich, włoskich i szwajcarskich. Moje rozwiązania są jednak jeszcze bardziej rygorystyczne niż w tych trzech państwach, ponieważ
dopuszczalność metody in vitro jest ograniczona wyłącznie do małżeństw.
Ocena konkurencyjnych projektów
Projekt Contra in Vitro jest bardzo niedoprecyzowany od strony prawnej, więc z całą pewnością nie ma szansy na przyjęcie w ogóle do dalszych prac sejmowych. Inaczej jest z projektem pana ministra Piechy. Jest on w dużej mierze zbieżny z moim. Zresztą pan minister nie ukrywa, że wiele zapisów w swoim projekcie przejął wprost z mojego.
Zasadnicza różnica: projekt Piechy zakazuje tworzenia nowych embrionów, dopuszcza natomiast wykorzystanie embrionów już istniejących, po to, żeby ratować ich życie. Odnoszę się do jego inicjatywy z bardzo dużym szacunkiem i uznaniem. Patrząc jednak na rozkład sił na scenie politycznej, uważam, że ten projekt nie ma szans na przyjęcie przez polski parlament.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jarosław Gowin, poseł PO, kierował pracami Zespołu ds. Konwencji Bioetycznej