Moja ustawa jest konsekwencją określonego podejścia do życia i zasad, którymi się kieruję. Pierwszą zasadą jest stwierdzenie konstytucyjne, potwierdzone przez Trybunał Konstytucyjny: embrion ludzki ma swoją niezbywalną i nienaruszalną godność, czyli powinien podlegać pełnej ochronie prawnej.
Zatem niszczenie embrionów ludzkich jest niezgodne z konstytucją, a przy procedurze in vitro właśnie to ma miejsce. Po drugie ważne jest tu stanowisko Kościoła katolickiego – jestem jego członkiem, a w Polsce większość jest wierząca. Trudno nie uznać wyrażonej w instrukcji watykańskiej „Dignitas personae” opinii, że prokreacja in vitro jest niegodziwa i moralnie więcej niż wątpliwa, czyli naganna.
I trzecia sprawa to próba stworzenia programu ratunkowego dla tych embrionów ludzkich, które już powstały. Mamy zapas zamrożonych ok. 50–60 tys. embrionów. Ten program ratunkowy jest wzorowany na włoskich i francuskich rozwiązaniach, stąd możliwość utrzymania w okresie przejściowym procedury częściowej in vitro, czyli transferu embrionu ze stanu zamrożenia do organizmu matki – biologicznej lub we wskazanych postępowaniach sądowych – matki adopcyjnej.
Ocena projektów konkurencyjnych
Contra in Vitro nie reguluje pewnych spraw, które są związane z całą konwencją bioetyczną. Problemu in vitro nie da się uregulować tylko za pomocą sankcji karnych, jak proponuje Contra in Vitro. Potrzebne jest też wskazanie bardzo ważnych definicji różnych pojęć. Takie definicje znajdują się zarówno w projekcie posła Gowina, jak i moim. Poza tym Contra in Vitro pozostawia gdzieś w niebycie embriony, które dzisiaj są zamrożone. Ja rozumiem, że nie ma dokładnego stanowiska, co należy robić w tej sytuacji, ale po to jest się politykiem, żeby próbować szukać takich rozwiązań. w tym względzie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Bolesław Piecha, poseł PiS, były wiceminister zdrowia